STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

piątek, 16 września 2016

Żywot świętego Cypriana, Doktora Kościoła

(Żył około roku Pańskiego 258)


Święty Cyprian urodził się około roku a 200 w Kartaginie, stolicy Afryki północnej. Był synem bogatej rodziny senatorskiej i już jako chłopiec rokował wielkie nadzieje. Świetnie skończywszy szkoły wyższe, celując niezwykłym talentem krasomówczym, wystąpił publicznie jako profesor wymowy. Szlachetnością rodu, wielkim majątkiem, obejściem pełnym wytworności, gruntownym wykształceniem i przykładnym życiem imponował stołecznej młodzieży. Do jego najlepszych przyjaciół należał mieszkający w jego domu kapłan chrześcijański Cecyliusz, który go nakłonił do czytania Pisma świętego i obeznania się z treścią Ewangelii świętej. 

Miał wprawdzie Cyprian umysł zdolny do przejęcia się prawdami wiekuistymi, ale mimo to długo toczyła się w jego sercu walka między wiarą i od dawna zakorzenionym błędem, aż nareszcie przemogła w nim łaska i rzucił się w objęcia miłosierdzia Bożego. Chrzest przyjął w roku 245, o czym z radością doniósł swemu drogiemu przyjacielowi Donatowi w słowach następujących: "Długom chodził w ciemności i pomroce nocnej, długom się kołysał na wzburzonych falach morskich i błąkał po błędnych manowcach, nie poznawszy celu życia i ślepy na światło prawdy; trudnym i nieomal niepodobnym wydało mi się to, czego wymaga łaska Boża od pragnących zbawienia, tj. odrodzenie się człowieka w duchu i sercu. Godziłem się z moralnymi ułomnościami, z którymi oswoiłem się od dawna tak dalece, że zdawały mi się nieodłączne od natury mojej. Lecz gdy święta woda odrodzenia zmyła brudy dawniejszego mego życia, wtedy jasne i czyste światło rozprószyło mgły grzechu, zalegające duszę moją". 


Przejęty wdzięcznością, rozdzielił natychmiast większą część majątku pomiędzy ubogich, ślubował czystość i gorliwie poświęcił się studiom teologicznym, których owocem były rozliczne, pełne gruntownej nauki pisma jego. Cieszyli się chrześcijanie z pozyskania dla wiary takiego męża i pragnęli widzieć go kapłanem, był bowiem wzorem wszelakich cnót. 

Gdy trzy lata po chrzcie Cypriana umarł biskup Donat, lud natychmiast obrał Cypriana na jego następcę w roku 248, nie bacząc wcale na jego opór. Jako biskup kartagiński miał nadzór nad wszystkimi kościołami afrykańskimi i pełnił obowiązki swego urzędu mądrze, pokornie i energicznie, starając się o dobro owieczek i Kościoła, jako też zachęcał do pobożności, której przykładem był Chrystus. Działalność jego przynosiła błogie skutki, im większa jednak była radość chrześcijan, że mają takiego biskupa, tym zawziętsza nienawiść pogan, że on, który był dawniej ich chlubą i ozdobą, zbrojny teraz chrześcijańską wiedzą i nauką tak silne ciosy zadaje ich sprawie, tj. bałwochwalstwu. Gdy tedy w roku 250 za panowania Decjusza wybuchło prześladowanie chrześcijan, poganie na cały głos w teatrze zaczęli wrzeszczeć: "Precz z Cyprianem, rzucić go lwom i dzikim zwierzętom na pożarcie!".

Przestrzeżony znakiem z Nieba uszedł Cyprian srogości nieprzyjaciół, szukając ocalenia w ucieczce, aby w tych burzliwych czasach nie osierocić trzody i bronić jej zarówno od wrogów zewnętrznych, jak i wewnętrznych. Z ukrycia sterował kościołem mądrze i oględnie, jak to widzimy z listów jego pisanych do biskupów, kapłanów i świeckich. Wkrótce burza się uspokoiła i Cyprian wrócił do swych diecezjan, którzy go z radością przyjęli.

Niezadługo atoli miało go spotkać większe zmartwienie, kilku bowiem księży, którzy obrażoną ambicję ukrywali pod płaszczykiem już to przesadnej pobożności, już też niekościelnej łagodności, pozyskali kłamstwem i fałszami sporo zwolenników i zamianowali diakona Felicissima biskupem, dając tym sposobem pierwszy przykład zgorszenia, jakie się miało później kilkakrotnie powtórzyć. Do nich przyłączyli się montaniści (sekta religijna w II wieku po Chrystusie), którzy twierdzili, że znamieniem prawowitości i wyższego namaszczenia biskupa nie jest świadectwo apostolskiego następstwa, lecz wykazanie nadzwyczajnych darów. Przeciw tym buntownikom wystąpił Cyprian z całą grozą i siłą prawowierności i napisał nieśmiertelną rozprawę o jedności Kościoła, w której przebija się cała wzniosłość jego ducha, bogactwo myśli i potęga jego nauki. Jeszcze nie był zeszedł dzielny szermierz z pola walki, a już pojawił się nowy wróg, który mu dał sposobność pokazania światu, że jest nie tylko bohaterem nauki, ale i cnoty. W roku 252 zaczęła się srożyć w Kartaginie straszna zaraza, która pochłonęła mnóstwo ofiar. Uciekał przed nią, kto tylko mógł; chorzy byli pozbawieni opieki, a umarli leżeli po ulicach, bo nikt ich nie chował. Cyprian zachęcał wtedy swoje owieczki słowem i przykładem, aby czynem okazały miłosierdzie, którego uczył ich Mistrz, ukrzyżowany Zbawiciel. Odezwa jego błogi odniosła skutek; od domu do domu śpieszyli chrześcijanie, pielęgnowali chorych, nie pytając ich o wiarę, pocieszali konających, chowali zmarłych i wspierali ubogich cierpiących. Przykład ich wpłynął na pogan tak zbawiennie, że i oni brali się ochoczo do dzieła i pomagali, jak mogli. 

Niezadługo wszczęło się nowe prześladowanie chrześcijan, które Cyprian przepowiedział i którego już od dawna się obawiał. Było to w roku 257. Namiestnik cesarski Paternus kazał natychmiast uwięzić świętego biskupa i chciał go zmusić do odstępstwa i uczczenia bogów pogańskich. Cyprian oświadczył: "Jestem chrześcijaninem i biskupem. Jednego tylko znam prawdziwego Boga, który stworzył ziemię i Niebo. Tego Boga wyznajemy jako chrześcijanie, do Niego się modlimy we dnie i w nocy sami za siebie, za całą ludzkość i za cesarza". Na pytanie sędziego, ilu jest chrześcijan w mieście i gdzie mieszkają, odpowiedział zacny pasterz: "Nie mogę ich wymienić, gdyż prawo rzymskie karze donosicieli. Znajdziecie ich w mieszkaniach, które zajmują". Skazano go na wygnanie do Curubis, ale wkrótce obostrzono karę. Nowy namiestnik Galeriusz posłał po niego dwóch setników z wojskiem i kazał go sprowadzić do Kartaginy. 

Wieść o uwięzieniu Cypriana wywołała w mieście wielkie przerażenie nawet między poganami, którzy nie zapomnieli, ile im wyświadczył dobrodziejstw w czasie zarazy. Przesłuchanie było krótkie, a wyrok brzmiał następująco: "Cyprian ma ulec karze miecza, jako głowa występnej sekty, która wykracza przeciw istniejącym prawom i czci należnej cesarzowi". "Chwała Bogu" - odpowiedział biskup. Przytomni ogłoszeniu wyroku chrześcijanie szlochając i płacząc, wołali: "Umierajmy razem z nim!". Kiedy przybyli na miejsce kaźni, zdjął Cyprian wierzchnie szaty i ukląkł do modlitwy, po czym powstał, zdjął dalmatykę, kazał katowi wypłacić 25 monet złotych i sam sobie oczy zawiązał. Chrześcijanie powyjmowali białe chusteczki, aby je umaczać w krwi drogiego pasterza. Kat wymierzył cios śmiertelny i głowa pierwszego biskupa afrykańskiego potoczyła się na ziemię, a dusza jego uleciała w Niebo dnia 14 września 258 roku. 

Nauka moralna

 

Dziwne to i uwagi godne, że wszyscy sekciarze i krzewiciele błędów, którzy z powodu obrażonej dumy i fałszywej ambicji uczynili rozbrat z Kościołem Chrystusowym, nie szukali zwolenników pomiędzy poganami, nawracając ich do chrześcijaństwa, lecz zachęcali do odszczepieństwa chrześcijan, których przodkowie doznawali dobrodziejstw Ewangelii św. Tacy są o tyle niebezpieczni dla Kościoła, że złość i chytrość swoją ukrywają pod płaszczykiem świątobliwości i pozornej troskliwości o cielesne i duchowe dobro katolików i tym sposobem starają się uwikłać ich w swe sieci. Przed takimi obłudnikami ostrzegał Cyprian owieczki swoje, przypominając im słowa, które wyrzekł Pan Jezus do Piotra: Ty jesteś Piotr (tj. opoka), a na tej opoce zbuduję Kościół, a bramy piekielne nie przemogą go. Tobie oddam klucze Królestwa niebieskiego. Paś jagnięta, paś owce Moje. Chociaż Chrystus po zmartwychwstaniu swoim dał równą władzę apostołom, to jednak tylko na jednego z nich przelał zwierzchnictwo nad Kościołem i zarządem jego. Piotrowi przyznał najwyższą godność dla dobra jedności Kościoła. Kto nie uznaje jego jedności, czy ma mocną wiarę? Kto się tej jedności opiera, czy należy jeszcze do Kościoła? Wszakże św. Paweł mówi: Jedno ciało, jedna dusza, jedna nadzieja, jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest, jeden Bóg.

Tę jedność stwierdzać, za nią walczyć, przy niej silnie stać winni biskupi, naczelnicy Kościoła, aby dać dowód, że cały episkopat jest jeden i niepodzielny. Jeden i jednolity jest episkopat, a biskup jako jednostka ma znaczenie tylko o tyle, o ile się czuje częścią całości. Jeden tylko jest Kościół, chociaż się dzieli na wielość, tak jak jest wiele promieni słonecznych, ale jedno tylko światło, wiele konarów i gałęzi, ale wszystkie z jednego pnia wyrastają. Jeśli odłamiesz gałązkę od drzewa, gałąź ta nie przystroi się liściem i kwieciem, lecz uschnie. Odłącz strumień od źródła, a strumień wyschnie. Tak Kościół oświeca swymi promieniami świat cały, ale światło jego jest tylko jedno; rozpościera swe konary na wszystkie strony świata, ale pień jest tylko jeden. Komu Kościół nie jest matką, temu Bóg nie będzie Ojcem. Nie ma zbawienia poza Kościołem. Kto nie uznaje tej godności, temu obojętna wiara w Boga Ojca i Syna, obojętne życie i wiekuiste zbawienie. 

Modlitwa

 

Boski Zbawicielu Jezu Chryste! Daj nam tę łaskę, abyśmy byli i pozostali zawsze wiernymi i posłusznymi dziećmi Kościoła przez Ciebie ustanowionego, i nie chciej tego dopuścić, abyśmy spuścili z oka cześć winną Twym świętym sakramentom albo też niegodnie przystępowali do Stołu Pańskiego. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.