STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

poniedziałek, 19 września 2016

Żywot świętego Januarego, biskupa i Męczennika

(żył około roku Pańskiego 305)


Kościół główny w Neapolu obchodzi w tym dniu uroczystą oktawę, na którą zbiera się z bliska i z daleka wielkie mnóstwo ludu. Uroczystość ta jest wyrazem czci i wdzięczności dla patrona miasta, świętego Januarego, którego relikwie wystawiono w dwóch kaplicach. W jednej z nich widać święte ciało, w drugiej głowę, a w dwóch szklanych flaszeczkach skrzepłą krew, którą niewiasta chrześcijańska po straceniu świętego biskupa do nich zebrała. W czasie tej uroczystości dzieje się rzecz nadzwyczajna: oto skrzepła krew, przytknięta do głowy i innych relikwii św. Januarego, staje się płynną i burzy się. Zjawisko to widziało już wielu uczonych ludzi, katolików i niekatolików, i po gruntownym zbadaniu rzeczy oświadczyli, że nie da się tego wytłumaczyć, jak tylko działaniem siły nadprzyrodzonej.

January pochodził ze znakomitego rodu neapolitańskiego i był biskupem Benewentu. W pobliskim mieście Miseno działał gorliwy diakon Sozjasz. January żył z nim w przyjaźni, odwiedzał go i wiódł z nim długie rozmowy religijne. Pewnego razu, przybywszy do Miseno, ujrzał nad głową Sozjasza, mówiącego kazanie, jasny płomyk, co sobie tłumaczył jako znak, że święty diakon wkrótce weźmie koronę męczeńską. Tak się też stało. W roku 303 cesarz Dioklecjan rozpoczął najsroższe z wszystkich prześladowanie chrześcijan. Drakoncjusz, wielkorządca Kampanii, wykonał rozkaz cesarski nasamprzód na młodym Sozjaszu, którego znał jako gorliwego chrześcijanina. Gdy Sozjasz nie chciał ofiarować bogom, zbito go okrutnie rózgami i wtrącono do więzienia w miasteczku Puzzuoli, razem z kilkunastu innymi chrześcijanami. January, dowiedziawszy się o losie przyjaciela, pośpieszył do Sozjasza, aby jemu i innym więźniom nieść pomoc i pociechę. Tym czasem po Drakoncjuszu objął urzędowanie Tymoteusz, jeszcze zawziętszy wróg chrześcijan. Bawiąc w Noli pod Benewentem, dowiedział się, że January pociesza chrześcijan, kazał go zatem okuć w kajdany i zmusić do pokłonienia się bogom rzymskim. January wyznał odważnie, że jest chrześcijaninem, za co wrzucono go w piec ognisty, ale ogień nie wyrządził mu żadnej szkody, a natomiast spalił katów. Po trzech dniach wyjęto go z pieca, zbito okrutnie i osadzono w więzieniu, gdzie odwiedzali go dwaj duchowni, Festus i Dezydery. Na wieść o tym wielkorządca kazał ich pojmać i rzekł do nich: "Coście wy za jedni?" "Jeden - odpowiedział za nich January - jest mym diakonem, a drugi lektorem". 


Na te słowa Tymoteusz zapytał: "Czy także są chrześcijanami?" "Tak jest - odpowiedział January. - Jeśli ich zapytasz, ufam, że nie wyprą się Jezusa Chrystusa!", a Festus i Dezydery oświadczyli, że są chrześcijanami i gotowi na śmierć za Pana Jezusa. 

Starosta kazał trzech wyznawców okuć w kajdany i wtrącić do więzienia w Puzzuoli. Z pogodnym obliczem ucałowali się towarzysze i chwaląc Boga, prosili o łaskę wytrwałości. Nazajutrz zaprowadzono ich do teatru, gdzie na nich czekał Tymoteusz i tłumy ludu, albowiem mieli być rzuceni na pożarcie dzikim bestiom. 

Siedmiu chrześcijan, między nimi January, uklękło w środku placu igrzysk, z oczyma zwróconymi w niebo. Lwy ze strasznym rykiem wypadły z klatek, ale zaraz pokładły się pokornie u nóg świętych Wyznawców. Zawstydzony Tymoteusz skazał ich na karę miecza, ale w chwili gdy ten rozkaz dawał katom, nagle wzrok utracił. Przerażony, prosił Januarego o pomoc. Święty biskup pomodliwszy się uzdrowił go znakiem krzyża świętego, mimo to jednak okrutnik z obawy przed cesarzem kazał wykonać wyrok, tym bardziej, że pięć tysięcy spośród tłumu widzów oświadczyło się za wiarą Chrystusową. 

Gdy w siedem lat później cesarz Konstantyn Wielki zapewnił chrześcijanom wolność wiary, mieszkańcy Benewentu sprowadzili zwłoki Festusa i Dezyderego, natomiast zwłoki Januarego pozostały w Neapolu. W roku 825 książę Sykon obiegł Neapol i zmusiwszy oblężonych do wydania zwłok Świętego złożył je w katedrze w Benewencie. Głowa i krew Świętego pozostała w Neapolu. Dopiero w roku 1480 udało się królowi Ferdynandowi odzyskać święte ciało, które odtąd zaczęło słynąć wielkimi i licznymi cudami. 

Nauka moralna

 

1) Cześć oddawana relikwiom jest czcią prawdziwą, wewnętrzną, uprawnioną, pochodzącą z wiary w zbawienie człowieka przez najświętszą krew Jezusa. Czcimy ciała Świętych jako przybytek Ducha św., jako ciała ludzi, którzy używali w pełni łask sakramentalnych, mieli nadprzyrodzone zasługi, słynęli z bohaterskich cnót i znosili niesłychane udręczenia z niebiańską pokorą i poświęceniem. Cześć taka jest wyrazem wdzięczności, podziwu i radości ze wspólnictwa, w jakim z nimi pozostajemy przez odrodzenie się w duchu. Święty Ambroży mówi: "Jeśli mnie zapytasz, co wielbię i co czczę w spróchniałym i stoczonym ciele, o które Bóg się nie troszczy, wtedy odpowiem ci: Wielbię w ciele Męczennika zarosłe blizny, które otrzymał w imię Chrystusa; wielbię pamiątkę wiekopomnych cnót jego, wielbię szczątki uświęcone żywą wiarą wyznawcy, wielbię ciało, które mnie uczy kochać Boga i niczego w imię Jego się nie lękać. Czemuż by nie mieli wierni czcić ciała, którego obawiają się szatani, co je brali na tortury?" - Cześć relikwii jest tak dawna jak Kościół. Sama przecież Najświętsza Panna wielbiła pod krzyżem ciało swego Boskiego Syna i niewątpliwie przechowywała pozostałe po Nim pamiątki z należną czcią. 

2) Sobór trydencki oświadczył, że ciała Świętych świadczą ludziom wielorakie dobrodziejstwa, i że wyklęci są z Kościoła ci, którzy twierdzą, że cześć oddawana szczątkom i pozostałym po Świętych pamiątkom jest niepotrzebna i nie przynosi żadnej korzyści. Jest rzeczą niewątpliwą i popartą niezliczonymi dowodami, że wielu chrześcijan wskutek pobożnego dotknięcia świętych relikwii doznało rozlicznych łask na ciele i duszy. Doktor Kościoła św. Jan z Damaszku mówi: "Jezus Chrystus dał nam w relikwiach świętych zbawienne źródła, z których na nas spływają wielorakie dobrodziejstwa. Relikwie te wyganiają z ciał złego ducha, leczą niemoce i kalectwa, uzdrawiają chorych, przywracają wzrok niewidomym, uwalniają od trądu, odpędzają pokusy, koją smutki i utrapienia. Za przyczyną Świętych zyskują chrześcijanie, mający silną wiarę, rozliczne dary od Ojca niebieskiego. Wszyscy Ojcowie Kościoła godzą się na to, że kto czci Świętych Pańskich w ich relikwiach, a ich relikwie w imię Świętych Pańskich, ten zyskuje tym samym ich opiekę, wyjednywa sobie u nich wstawienie się do Boga i staje się godniejszym łask i dobrodziejstw, jakimi Bóg nagradza tych, którzy wiernie Go się trzymają". 

Modlitwa

 

Boże, który nas pocieszasz doroczną uroczystością świętych Męczenników Twoich, Januarego i towarzyszy jego, spraw miłościwie, abyśmy uciekając się do ich pośrednictwa, przykładem cnót ich do wiernej Tobie służby się pobudzili. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.