STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

sobota, 15 października 2016

Postęp - x. dr Jules Didiot

Znalezione obrazy dla zapytania przeciwko postępowi 
Wyraz nowy, choć rzecz stara jak świat, oznaczać ma doskonalenie się w porządku moralnym i materialnym.

I. Postęp biorą w podwójnym znaczeniu: ścisłym i ogólnym. Pier­wsze niniejszej wagi, które tu pomijamy milczeniem, rozumieć na­leży o poszczególnym doskonaleniu się rozmaitej kategorii rzeczy. Drugie, którym się zajmujemy, obejmuje wszelkie doskonalenie się i rozwój w ogólności. Z punktu widzenia katolickiego postęp ma w so­bie dwa warunki istotne: l-o całość i 2-o harmonię między rzeczami stworzonymi, których używanie ma sobie dane od Boga człowiek. Jeżeli bowiem rozwija się coraz więcej rozum, a wiara - nie; jeżeli ciało, dusza - nie; jeżeli jednostki, a rodziny i społeczeństwa - nie, jednym słowem, jeżeli tylko co przyrodzone ulega postępowi, a nadprzyrodzone pozostaje na dawnym miejscu, - nie nazwiemy tego postępem. Ciało będzie szło za postępem, ale ze szkodą duszy, rozum ze szkodą wiary, natura z uszczerbkiem dla łaski, władza świecka przeciwko bożej; wtedy harmonia i równowaga, ustanowiona  przez samego Boga w Jego jednym wielkim dziele zostanie naruszona, jedne części  składowe będą rosły, ale kosztem innych. Postępu prawdziwego wtedy nie ma.

 
II. Zarzucają Kościołowi, że katolicyzm jest nieprzyjacielem postępu albo przynajmniej nie sprzyja jemu. Na to przytaczamy odpowiedź obecnego papieża Leona XIII. „Nieznośna to potwarz na Kościół mówić, że patrzy niechętnie na wszelki postęp w spo­łeczeństwie ludzkim i odtrąca z góry, co umysł człowieka może wytworzyć. Bez wątpienia Kościół potępia wiele nierozsądnych zdań, potępia również zdradzieckie podstępy tych, co sobie zakładają oder­wanie się dobrowolne od Boga. Ale ponieważ wszelka prawda pochodzi od Pana Boga, więc Kościół we wszystkim, co prawdę odkrywa, chce widzieć odcień myśli Bożej. W naturze nie wszystko stwierdza naszą wiarę w naukę objawioną, nie ma nic, coby nam ją zachwiać mogło, - stąd gdy wszelka odkryta jakaś prawda skłania nas do znajomości i chwały Bożej, Kościół z radością przyjmuje każdy owoc nauk, i zwykłym porządkiem sprzyja rozwojowi nauk przyrodniczych, jak wszelkich innych. Przy zgłębianiu takowych, kiedy się zdarzy wynalazek jakiś, nie gani go, chociażby wynalazek ten miał na celu wyłącznie uprzyjemnienie czy wygodę życia do­czesnego. Nie znosi Kościół lenistwa ducha ludzkiego, stąd się do­maga pracy i udoskonalania ducha, dodaje odwagi, podnieca do pracy nad sztukami, a zawsze kierując wszystko do prawdziwego dobra, nie chce tego, aby rozwój umysłowy odwracał człowieka od Boga i rze­czy Bożych.” (Encykl. Immortale Dei z d. 1 Listopada 1885 r.).
 
III. I przeciw tej odezwie Ojca świętego,  która jest wyra­zem zdania poprzedników jego i całego Kościoła współczesnego, nie brak opozycji.  

l-o Kościół, mówią przeciwnicy, postępu nie lubi, bo się boi skutków jego, to jest ciekawości umysłu, dążenia do po­szukiwań, wolnego badania i metody pozytywnej, które się nieko­rzystnie odbiją na rzeczach nadprzyrodzonych, zagładę zapowiada­jąc starej metafizyce, a na miejsce scholastyki wznosząc naukę nowożytną.  

2-o Postęp jest ideałem wolnomyślnych, jeżeli już nie rewolucyonistów; jakże więc Kościół może go aprobować? 

3-o Po­stępowi głównie zawdzięczają swoje istnienie: szczęście, bogactwo, rozkosz, używanie, - Kościół odrzuca skutki, musi więc i przyczynę odrzucić. 

4-o Postęp nie może się pogodzić z dogmatami niewzru­szonymi, z charakterami skamieniałymi i ubezwładnionymi, ze Sakramentami tajemniczymi i z praktykami katolickimi, które wszelkiej pozbawiają samodzielności i hartu.  

5-o Wychowanie katolickie nie cierpi postępu, bo ludzi spycha w tył aż do wieków średnich.

6-o Jakiż postęp moralny widzimy w łonie Kościoła, jakiegobyśmy poza nim nie znajdowali? 

7-o Tak okrzyczany środek spowiedzi, kierownictwa duchownego - wcale nie stawia narodów katolickich w pierwszym rzędzie, - toż samo powiemy o Komunii św.  

8-o Re­ligia, która wzdycha za światem wątpliwym zagadkowym, nie lubi prawić o postępie.  

9-o Pius IX w Syllabusie z góry potępił to zdanie, że papież ma się stosować do postępu cywilizacji współczesnej.

IV. Na te zarzuty dajemy taką odpowiedź.

l-o Na wielu miejscach tego Słownika wykazaliśmy, iż Kościół pochwala ciekawość umysłu i dążenie do poszukiwań, tylko wyskoków nagannych nie lubi. Inteligencja człowieka bowiem ma swo­je granice, których przekraczać nie powinna. Wolne badanie wo­bec objawienia Bożego, wobec orzeczeń takich powag, które mają prawo do tego, aby ich słuchano, nie jest zgodne ani z rozumem, ani z moralnością. Metoda pozytywna jest dobra, ale nie do ka­żdego rodzaju prawdy przydatna. Kościół bardziej niż ktokolwiek gardzi przesądem, - ależ tym przesądem nie jest świat niewidzial­ny, duchowy, nadprzyrodzony. Stara metafizyka chrześcijańska po­mijając szczegóły drugorzędne, zachowała całą swoją gruntowość w częściach głównych, - nauki nowożytne co dzień coś nowego wy­kazują na jej korzyść. Scholastykę można prostować, uzupełniać, wzmacniać, ale wywrócić ją zupełnie lub czym innym zastąpić nie można.

2-o Wolnomyślni i rewolucjoniści wytwarzają sobie o postępie fałszywe pojęcie, fałszywy ideał: Kościół tego nie chce. Ale jest po­stęp, który pochodzi od Boga i do Boga zmierza i wszystko po­ciąga ku temu celowi wspaniałemu i godnemu uwielbienia. Tego postępu Kościół jest przyjacielem, strzeże go i nie pozwala, aby się weń wcisnęło zepsucie jakie.

3-o Aby się w imię postępu niesprawiedliwie bogacić, bezecnych rozkoszy szukać albo dobra doczesne trwonić: na to ani Jezus Chry­stus, ani apostołowie, nawet rozumni ludzie, nie filozofowie, zgodzić się nie mogą. Co innego kiedy źródło tych rzeczy będzie czyste, używanie rozsądne, cel godziwy, - wtedy Kościół je uzna i przyjmie jako przedmiot postępu. Anatemy, jakie niekiedy rzucał, były zwra­cane przeciw nadużyciom i występkom, popełnianym z okazji dąże­nia za postępem. Dowodem tego są zawsze jedne i te same nauki tak z dziedziny teologii spekulatywnej, jako i praktycznej, które normują zapał ducha ludzkiego. I rzecz szczególna, te właśnie nau­ki sprzyjają bardziej dobrobytowi ludzkiemu, aniżeli najpiękniejsze rozprawy o postępie. Faktem jest, na który zwraca uwagę ekono­mista Le Play, że przestrzeganie przykazań Boskich, o co chodzi Kościołowi, wpływa na pomyślny stan jednostek, rodzin i narodów. Tak więc Kościół nie lęka się postępu jako przyczyny, z której powstaje szczęście, dobrobyt, dostatki. Lęka się, jak każdy zdrowo myślący, nadużywania tego pojęcia „postęp”.

4-o Stałość dogmatów naszych, sama w sobie niewzruszona, stosowana do pojęć i życia ludzkiego, postępowi wciąż ulega. Naprzód wciąż się katolikom przypomina, że nie mają stać na jednym miejscu, lecz zawsze dążyć do doskonałości „jako Ojciec ich doskonały jest.” Sakramenty święte, praktyki religijne katolickie mają zadanie naprawić poprzednie zboczenia, a kierować na lepszą drogę. Co tu jest niezgodnego z postępem? Wszak postęp nie ma być wywrotem zamieszaniem, rewolucją, ale rozwijaniem logicznym, roztropnym, stałem doskonałości raz nabytej. Pojęcie nowoczesne o postępie i pojęcie katolickie o doskonałości są identyczne, - jeżeli zaś pojęcie to inaczej tłumaczy sobie świat, to powodem jest złe zrozumienie postępu.     

5-o Wychowanie, na gruncie katolickim oparte, tak sprzyja postępowi, że możemy bez przesady twierdzić, iż w ciągu osiemnastu wieków, jeżeli był kiedy jaki postęp na świecie, to tylko dzięki temu wychowaniu, a dzisiaj ludzie prawdziwie postępowi rekrutują się z katolików. Co do postępu, niezgodnego ze zdrową filozofią i teo­logią, to już bez wątpienia wychowanie katolickie nie ma z nim nic wspólnego i mieć nie może. Tak wysławiane wieki średnie miały swoje ujemne strony, których nie chcemy naśladować i, gdyby nie Kościół, doszliby do pogaństwa i barbarzyństwa. Dowody tego aż nadto bijące w oczy mamy pod ręką. Dokąd doprowadziła już swoich zwolenników filozofia racyonalistowska? Do czego przemysł materyalistowski popycha warstwy pracujące? Nie Kościół zatem jest przyczyną wstecznictwa, ale jego przeciwnicy.

6-o Chcąc ocenić postęp moralny na łonie Kościoła Rzymskiego, trzeba porównać Kościół katolicki ze sektami, które się od niego oderwały, pamiętając jednak, że
a) wady i strony ujemne jednostek nie są wypływem zasad Kościoła, ale tym zasadom są przeciwne;
b) dobre strony sekciarze mieli i wtedy, kiedy się odłą­czali od Kościoła, mogli więc je przechowywać przez długie wieki, a kiedy znów chcą wrócić do Kościoła, objawiają w sobie również wiele dobrego;
c) ludy jedne z natury są gwałtowne, namiętności w nich wiele, inne ciche i spokojne;
d) co innego jest rząd pań­stwowy, który wpływ na ludzi wywiera dobry lub zły, co innego zaś religia.

Zrobiwszy takie rozróżnienie, ujrzymy, że w katolicyzmie pobudka główna - chwała Boża i zbawienie ludzi - wywołuje taki ruch umysłów, który ani rozmiarami, ani siłą wewnętrzną, ani stałością, podobnego sobie w sektach akatolickich nie znajdzie. Lite­ratura, filozofia, teologia, sztuki piękne, dobroczynność publiczna i prywatna od początku ery chrześcijańskiej przyczyniły się w spo­sób nie do opisania do dobrobytu materialnego i moralnego ulepsze­nia, dodały prawdy, piękna, bogactwa myśli, - a wszystko to jest owocem nauki katolickiej. Odsyłamy czytelnika w tej kwestii do artykułu Kościół i Papiestwo, nie chcąc się powtarzać. Jeszcze raz tylko powiemy, że prawdziwy postęp bierze życie od Papiestwa.

7-o Kto rozumie dobrze różnicę, jaką kładziemy w przytacza­nych dotąd argumentach co do nauki Kościoła i jednostek odstę­pujących od niej, temu jasnym będzie dalej, że spowiedź i kiero­wnictwo duchowe są to zjawiska wielkiej wagi, ściśle związane z pra­wdziwym postępem. Mędrcy starożytni, a zwłaszcza Pitagoras, już uznawali ich konieczność. Anglikanie i lutrzy żałują, że znieśli sakrament pokuty. Odsuńmy nawet na bok nadprzyrodzony pierwia­stek sakramentu, - to pozostanie jeszcze: badanie sumienia, wstyd albo żal, mocne postanowienie, - obok tego wyznanie winy, szuka­nie rady; - to wszystko zaś czyż mało przyczynić się może do mo­ralnego postępu chrześcijanina i obywatela? Postęp moralny jest nie tylko rzeczą najgłówniejszą, lecz też warunkiem sine qua non, bo bez niego postęp intelektualny, ściśle naukowy, materialny roz­płyną się pod powiewem namiętności, największych wrogów postępu osobistego i społecznego. Ambicja, niewstrzemięźliwość, rozpusta, próżniactwo i inne występki nie pozwolą iść naprzód. Któż więc lepiej od spowiednika i przewodnika duchownego może te prze­szkody usuwać, a umysł i wolę podnosić na wyżyny im właściwe? Niech się to nie wydaje marzeniem patrzącemu powierzchownie na rzeczy, aby ludy co się nie spowiadają, były jeżeli nie więcej warte od tych, co spowiedź praktykują, to przynajmniej aby na jednym poziomie stały. Zwodnicze są to pozory, bo zepsucie szerzące się wśród jednostek, rodzin, społeczeństw nurtuje głęboko, czasami wy­leje się, jak rzeka wezbrana, i prędzej czy później pochłonie wszystko. Dowody na to są,  doświadczenia przebywane za Oceanem, poza kanałem la Manche, na Wschodzie i w naszym własnym kraju. Dodajmy, że na grzechy skryte niezmiernie liczne, które sprzeciwiają się postępowi jednostek i społeczeństw, nie ma innego lekarstwa prócz spowiedzi. Pastorowie protestanccy, nieświadomi wewnętrz­nego stanu ludzi, nie mogą sądzić o tej ważnej sprawie, lecz spo­wiednicy i kierownicy sumień aż nadto dobrze ją znają.

Komunia eucharystyczna, byle przyjęta w czystości duszy z pobożnością, podług wskazówek teologów i ascetów nie tylko wzmacnia niepostrzeżenie dla oka nadprzyrodzone życie łaski uświęcającej i cnoty wlane, lecz też skutki swe objawia w uczynkach i po­stępkach zewnętrznych. Atmosfera rodziny i społeczności, pozosta­jącej w ciągłym zetknięciu z Eucharystią, jest nieskończenie różna od atmosfery światowej, - żywsza, czulsza, przyjemniejsza. W tym względzie ciekawe są studia biografów osób świętych, które przez częstą Komunię św. dochodziły do wysokiej doskonałości, szczególniej tych mężów, którzy, z herezji lub występku powstawszy, szli drogą życia kościelnego.

Życie religijne sekt różnych, życie czysto psychologiczno-ra­cjonalistyczne (nie mówimy już o czysto zwierzęcym - materialnym), nie ma w sobie nic wspólnego z tym życiem, jakie się roz­wija w sferze podniosłej ascetyki i mistyki katolickiej. Mowy więc o postępie być nie może w warunkach życia naszych przeciwników; jest tam upadek i degradacja umysłu.

8-o Myśli o Bogu, o życiu przyszłem nie tylko nie są prze­szkodą do postępu, lecz owszem pobudzają do niego, wskazując cel nieskończenie podniosły i nagrodę po śmierci. Najwięksi uczeni powagi, zarówno w naukach nowożytnych, jak i w starożytnych, wszyscy byli ludźmi gruntownie religijnymi. Ateizm i niewiara wpływ mają na postęp, ale w znaczeniu ujemnym, to jest w znaczeniu roz­woju zmysłowości i zgnilizny moralnej.

9-o Zdanie 80-te, w Syllabusie potępione, brzmi tak: „Papież ma się zgodzić i iść w parze z postępem, jako też z wolną my­ślą i cywilizacją współczesną.” - W postępie, w wolnym myśle­niu, w cywilizacji nowej są dobre i złe strony. Czy więc papież ma się godzić na te dobre? w takim razie niesłusznie go oskarżają, że postępu nie chce. Czy ma przyjąć te drugie? jest to wymaga­nie, aby zdradził swój obowiązek. A więc słusznie potępione zostało przez Piusa IX zdanie o stanowisku, jakieby wolnomyślni chcieli, by zajął papież (...).
_______________________________________  
J. Didiot, hasło: POSTĘP, w: Słownik Apologetyczny Wiary Katolickiej podług D-ra Jana Jaugey'a, opracowany i wydany staraniem x. Wł. Szcześniaka, Mag. Teol. i grona współpracowników, T. III. Warszawa 1899, s. 263-267.