STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

środa, 11 stycznia 2017

Nieomylność Kościoła Katolickiego (Część II) - x. B. Chełmiński

Podobny obraz 
CZĘŚĆ DRUGA.
 
Istota nieomylności Kościoła katolickiego.

 (I. Objaśnienie nieomylności Kościoła katolickiego. II. Podmiot nieomylności Kościoła. III. Wykonywanie nauczycielstwa nieomylnego w Kościele. IV. Przedmiot nieomylności Kościoła.)
 
I. Objaśnienie nieomylności Kościoła.

Chrystus w tym celu Kościół założył i ustanowił, by w Jego imieniu prawdę obja­wioną zachował i głosił wszystkim narodom po wszystkie dni aż do skończenia świata. Aby Kościół, składający się z słabych i omyl­nych ludzi, mógł swe iście nadludzkie zadanie spełnić, wyposażył go Chrystus równocześnie rozmaitemi łaskami i darami; darem takim nadprzyrodzonym, czyli przywilejem jest nieomylność Kościoła. Nie­omylność ta polega na tem, że Kościół za szczególną pomocą boską, czyli wskutek przyczynienia się bożego (assistentia divina) w nauce wiary nigdy mylić się nie może. Ta pomoc boska nie wyklucza atoli użycia środków przyrodzonych, jak mo­dlitwy, badania źródeł objawienia, a temi są Pismo św. i ustne podanie, czyli tradycya i do używania tych środków przyrodzonych odnosi się owa nadprzyrodzona pomoc, czyli asystencya boska.


„Nieomylność tj. wolność od błędu sama w sobie jest pierwotnie wy­łączną własnością Boga, gdy tymczasem stwo­rzenie każde a w szczególności człowiek ze siebie i z natury błędowi podlega. Stąd atoli nie wynika, jakoby Bóg daru nieomylności nie mógł również ludziom udzielić, jeśli on to w ce­lach zbawienia uważa za stosowne; tak samo jak znajomość przyszłości, którą on także tylko sam posiada, udzieloną być może innym a udzieloną rzeczywiście prorokom czasu swe­go zostało. Udzielając jednakże Bóg Kościo­łowi nauczającemu daru nieomylności, nie wy­posaża go tem samem własnością boską, nie staje się Kościół przez to wszystko wiedzącym i niejako istotnie i wszechstronnie nieomylnym, ale tylko zachowany bywa od błędu przy tej czynności i w tym przypadku, gdy nam treść i przedmiot wiary do wierzenia podaje. Jak człowiek czyniący cuda, a więc działający, co właściwie tylko Bogu się przy­należy, nie jest obdarzony własnością boskiej wszechmocy, tak Kościół czyli urząd nauczy­cielski Kościoła, ogłaszając nam nieomylnie treść wiary, nie jest tem samem obdarzony własnością boskiej wszechwiedzy” (Specht, Apologetyka 323).

Pomoc boska, która Kościół w rzeczach wiary czyni nieomylnym, jakkolwiek jest dziełem Boga w Trójcy jedynego, w szczególności przypisuje się trzeciej osobie w Bóstwie, tj. Duchowi świętemu (assistentia Spiritus sancti). To też na pierwszym powszechnym Sobo­rze w Jerozolimie Piotr św. i apostoło­wie wyraźnie mówią, że to, co uradzili, posta­nowili za natchnieniem Ducha świętego: „Zdało się Duchowi świętemu i nam, abyśmy więcej nie kładli na was cię­żaru...” (Dzieje Apost. 15, 28). I w czasach następnych, ile razy Kościół, mianowicie zgromadzeni na soborze papież i biskupi rozjaśniają wątpliwości we wierze lub potępiają błędne nauki heretyków, zawsze zapadają uchwały zebranych przy po­mocy Ducha świętego: „zdało się Duchowi św. i nam”.

Nieomylność w nauce wiary nie jest darem osobistym, lecz przywilejem urzędowym zaliczającym się do tych łask i da­rów nadprzyrodzonych, które w pierwszym rzędzie przeznaczone są dla dobra i zbawienia innych. Różni się zatem ten dar nieomylności od tych darów i łask, jakich Bóg udziela lu­dziom ku ich dobru i zbawieniu osobistemu; taką jest n.p. łaska uświęcająca; zaś kapłań­stwo i inne łaski, jako złączone z kapłaństwem władze, przeznaczone są w pierwszym rzędzie, choć nie wyłącznie, dla dobra i zbawienia innych. Takiemi łaskami są np. dary proroctwa, cudów, o  których  czytamy w Piśmie św.; nazywają one się też „łaski darmo dane - gratiae gratis datae”: „Niemocne uzdrawiaj­cie, umarłe wskrzeszajcie, trędowate oczysz­czajcie, czarty wyrzucajcie; darmoście wzięli, darmo dawajcie” (Mat. 10, 8). Dary te noszą też nazwę charysmów, czyli darów charysmatycznych. Do tego rodzaju łask zalicza się również nieomylność Kościoła, którą Sobór Watykański dlatego wyraźnie nazywa charysmem prawdy - charisma veritatis.

Pominąć tu nie można istotnej różnicy, jaka zachodzi między tym darem nieomylności a natchnieniem Bożem, czyli inspiracyą. Daru nieomylności nie można stawiać na równi z inspiracyą, o ileby się przez inspiracyę, czyli natchnienie rozumiało także boskie oznaj­mienie nieznanych dotąd prawd albo zdarzeń. Zadanie bowiem Kościoła nie na tem polega, by odbierał od Boga nowe objawienia i ludziom je oznajmiał, ale na tem, by z śmiercią ostatniego apostoła ukończony i zam­knięty raz na zawsze skład wiary obja­wionej zachował, ogłaszał i objaśniał.

Autorzy, czyli pisarze ksiąg Pisma św. byli natchnieni przez Ducha św., wpływ ten nazy­wamy inspiracyą; w księgach więc świę­tych w pierwszym rzędzie Bóg przemawia, pi­sarz zaś sam zajmuje miejsce drugie, ale nie całkowicie podrzędne. Pisarz biblijny nie jest czysto mechanicznem narzędziem, jakoby Duch św. mu słowo w słowo dyktował, a ów pisarz li tylko pisał bez własnego współdziałania du­chowego; nie jest on wprawdzie piórem tylko w ręku Boga, że się tak wyrazimy; zwykle mówią, że styl i cały układ myśli jest własno­ścią poszczególnego pisarza, istotna część, czyli myśli same ostatecznie zawsze od Ducha św. pochodzą. Nie tak daleko sięga wpływ boskiej asystencyi, jakiej zażywa Kościół. Przy inspiracyi poddaje i wskazuje treść myśli Duch św., przy asystencyi zaś strzeże Duch św. tylko od błędu. Stąd to jest Pismem świętem Boga, co napisane pod wpływem nat­chnienia, natomiast to nie jest Pismem św., co napisane za przyczyną daru nieomylności, a więc orzeczenie kościelne. Jeśli więc Ko­ściół zamierza określić lub objaśnić jaki dog­mat albo powziąć ważną jaką uchwałę w rze­czach wiary lub obyczajów, użyć mu trzeba wprzód odpowiednich środków przyrodzo­nych, a tymi prócz modlitwy do Ducha św. o oświecenie są mianowicie głębokie i sumienne badania i studya źródeł wiary, tj. Pisma św. i tradycyi, jako też niemniej dokładne roz­ważanie wszelkich argumentów przeciwnych. Nadto i z tego względu mówić nie można o in­spiracyi, czyli natchnieniu Kościoła, że mu przyobiecaną jest tylko pomoc, czyli asystencya przy ogłaszaniu i objaśnianiu prawd już objawionych, aby uchronić go od błędu, nie zaś inspiracya albo i przekazanie prawd nieobjawionych dotąd i wcale niezna­nych. Z śmiercią ostatniego apostoła św. Jana, około r. 100 p. Chr., objawienia raz na zawsze były ukończone.

Duch św. więc udziela Kościołowi swej po­mocy i chroni go od błędu; to nazywamy asystencya Ducha św. - assistentia Spir. s. Ustęp odnośny w Katechizmie Rzymskim tak opiewa: „Jak ten jeden Kościół mylić się nie może w rzeczach wiary i obyczajów, gdyż Duch św. nim rządzi, tak koniecznie stąd wy­nika, że wszystkie inne kościoły przypisujące sobie miano Kościoła, ponieważ rządzi nimi duch szatana, znajdują się niechybnie w naj­zgubniejszych błędach nauki i obyczajów”. Jak przy stworzeniu świata „Duch Boży unaszał się nad wodami”, by wszystkie rzeczy stworzone, przedstawiające pierwotnie nie­kształtną jeszcze masę, czyli chaos, w przy­szłości się uporządkowały i przeistoczyły w kształt stworzeń o cudnej, zgodnej harmonii, tak ten sam Duch Boży unasza się niejako nad Kościołem Chrystusowym, czyniąc go pięknym, czystym i wolnym od plam i zmazy fałszu i błę­dów. Duch prawdy go zasłania i broni: „Aby Kościół mógł Skład wiary, jaki odebrał, wiernie zachować i wszystkim narodom prawdziwą Chrystusa naukę przeka­zać; aby mógł spory w rzeczach wiary, które wskutek słabości rozumu ludzkiego powstać mogą, podług zasad prawdy rozstrzygnąć; aby mógł wreszcie zupełnego posłuszeństwa wewnętrznego, jakie się Chrystusowi samemu nau­czającemu należy, żądać: Chrystus przyobie­cał i dał Ducha prawdy, któryby jak ongi apo­stołów, tak ich następców biskupów nauczył wszelkiej prawdy; On sam również przyrzekł, iż będzie z nimi po wszystkie dni aż do skoń­czenia świata. Kościół zatem, „filar i utwier­dzenie prawdy”, w tem, co się odnosi do wiary i obyczajów ani się mylić ani żadną przemocą lub podstępem ludzi i piekła w błąd wprowa­dzony być nie może” (Conc. Prov.  Col. P.  I, c. 24).
 
II.    Podmiot nieomylności Kościoła.

Podmiotem, czyli dzierżycielem tego przywileju nieomylności, czyli nieomylnego nauczania w Kościele Chrystusowym jest ustanowiony przez Chrystusa samego urząd nauczycielski. Pierwszymi zawiadow­cami tego urzędu nauczycielskiego byli wy­brani i posłani od Chrystusa aposto­łowie: „Idąc tedy nauczajcie wszystkie na­rody”; nieomylnymi w nauce wiary musieli być i byli apostołowie, mając pomoc Chrystusa i Ducha św. czyli Ducha prawdy: „Oto ja je­stem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” - „prosić będę Ojca, a innego pocieszyciela da wam, aby z wami mieszkał na wieki, Ducha prawdy...”, „Gdy przyjdzie on Duch prawdy, nauczy was wszelkiej prawdy”. Nie każdy może sobie samowolnie przywłaszczyć tego urzędu nauczycielskiego i wedle upo­dobania głosić słowo Boże, ale musi być wezwan od Boga jak Aaron. Ani świątobli­wość życia, ani nauka, ani inne jakiekolwiek dary, choć najszczytniejsze, nie upoważniają same przez się do tej władzy nauczycielskiej w Kościele. Świętość i mądrość, choćby anielska, nie daje sama przez się prawa do tego urzędu, ale jedynie wyraźne boskie po­słannictwo.

Ku należytej ocenie niepowołanych refor­matorów i głosicieli jakichś nowych, nie­znanych w Kościele nauk, z szczególnym przyciskiem zawsze powtarzać trzeba tę zasadę, że bez osobnego boskiego rozkazu, czyli posłannictwa każdy mianujący się kazno­dzieją jest fałszywym prorokiem i fałszywym apostołem. Miarodajną tę i stosowaną zaw­sze regułę, czyli zasadę Chrystus sam po­stanowił, kiedy powiedział do apostołów: „Jako mię posłał ojciec i ja was posyłam” (Jan 20, 21). W przypowieści o dobrym pasterzu Chrystus myśl tę szczególnie jasno i naocznie uwydatnia, kiedy mówi, że przez Niego powołany i posłany być musi, ktokolwiek chce być prawym dusz­pasterzem: „Zaprawdę, zaprawdę mówię wam: Kto nie wchodzi przeze drzwi do ow­czarni owiec, ale wchodzi inędy, ten jest złodziej i zbójca. Lecz który wchodzi przeze­ drzwi, pasterzem jest owiec... jam jest drzwiami owiec. Wszyscy ile ich przyszło, złodzieje są i zbójcy i ich nie słuchały owce. Jam jest drzwiami. Przez mię jeźli kto wnijdzie, zbawion będzie”( Jan 10,  i. 2 i  7-9).

Toż samo wynika z słów św. Pawła, który jako warunek niezbędny głoszenia wiary Chrystusowej stawia posłannictwo Boże, mówiąc: „A jako będą przepowia­dać, jeśliby nie byli powołani?” (Rzym. 10, 15). Nie każdego Duch św. oświeca i nie każdy wedle upodobania samowolnie może być pasterzem owiec Chrystusowych i nauczycielem w Ko­ściele, jak mylnie utrzymują protestanci i inne fałszywe wyznania religijne, albowiem wyraźnie powiada ten sam apostoł narodów: „A Bógci postanowił niektóre w Kościele, naj­przód apostoły, powtóre proroki, po trzecie nauczyciele... Iżali wszyscy apostołami? Iżali wszyscy prorokami? Iżali wszyscy nauczycielami?” (Dzieje Apost. 1, 23-26). W miejsce Judasza obierają apostołowie Macieja, ale tak, że wy­bór ten jest ostatecznie nie ich dziełem, lecz dziełem Boga, czyli Ducha świętego; Bóg wybiera i posyła Macieja: „I postanowili dwu, Józefa, którego zwano Barsabas, którego nazywano Justem, i Macieja. A modląc się mówili: Ty Panie, który znasz serca wszyst­kich, okaż, któregoś obrał z tych dwu jednego, aby wziął miejsce usługowania tego i apostol­stwa, z którego wypadł Judasz, aby odszedł na miejsce swe. I dali im losy, i padł los na Macieja i policzon jest z jedynaścią apostołów.”.

Apostoł Paweł, broniąc siebie przeciwko zarzutom, jakie mu niektórzy czynili, jakoby sobie nieprawnie miano i powołanie apostoła przywłaszczał, jasno określa różnicę między prawowitym posłannikiem Chrystusowym a samozwańcem i tymi, co nie od Chrystusa, ale od ludzi są posłani: „Paweł Apostoł nie od ludzi ani przez człowieka, ale przez Jezusa Chrystusa...” (Galat. 1, 1).

Urząd więc nauczycielski i to nieomylny, apostołowie od Chrystusa samego odebrali. W przeświadczeniu o tem boskiem posłanni­ctwie swem przypisują sobie apostołowie ab­solutną powagę i domagają się bezwarunkowego posłuszeństwa ze strony wier­nych, albowiem co opowiadają, jest nieomylną boską prawdą: „Jakośmy doświadczeni byli od Boga, żeby nam była zwierzona Ewangelia, tak mówimy... przepowiadaliśmy u was Ewan­gelią bożą. Dlatego i my dziękujemy Bogu bez przestanku, iż przyjąwszy od nas słowo słuchania Bożego, przyjęliście je  n i e  jako sło­wo ludzkie, ale jako jest prawdziwie sło­wo Boga...” (I Thess. 2, 4. 9. 13). W imieniu Boga nauczają, w imieniu Boga rozkazują i napominają apostołowie, a nauki i wyroki ich jako boskie i nie­omylne nie znoszą krytyki ludzkiej, lecz wyma­gają wiary pewnej i niezachwianej: „Jeźli kto zda się być prorokiem, albo duchownym, niech pozna, iż co wam piszę, są Pańskie rozkazania” (I Kor.  14, 37). - „Miasto Chrystusa po­selstwo sprawujemy, jakoby Bóg przez nas napominał.” (II Kor. 5, 20).

Następcami prawowitymi aposto­łów w właściwem i pełnem słowa tego zna­czeniu są biskupi, a jako tacy dzierżą oni tę samą co apostołowie władzę i urząd nauczy­cielski w Kościele; obdarzeni są również przywilejem nieomylności. Jeśli wedle słów Chry­stusa Kościół i wiara trwać mają po wszystkie czasy, to tem samem trwać musi nieustannie w Kościele przez Chrystusa ustanowiony urząd nauczycielski i złączony z nim istotnie dar nieomylności; obietnica dana apostołom przez Chrystusa, iż będzie z nimi po wszystkie dni i że Duch św., Duch prawdy mieszkać z nimi ma na wieki i nauczyć ich wszelkiej prawdy, odnosić się zatem musi rów­nież do prawowitych następców, tj. biskupów. Że biskupi są prawdziwymi następcami apo­stołów, mającymi ten sam co apostołowie obo­wiązek nauczania i zachowania wiary objawio­nej czystej i nieskażonej, wynika jasno z Pisma św.

Pierwszy biskup w Efezie, Tymoteusz, którego Paweł św. sam wyświęcił, odebrał od tegoż apostoła napomnienie: „Prze­powiadaj słowo; nalegaj w czas, nie w czas, karz, proś, łaj, z wszelaką cierpliwością i nauką. Albowiem będzie czas, gdy zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich pożądliwości na­gromadzą sobie uczycielów mając świerzbące uszy; a prawdyć słuchania odwrócą, a ku ba­śniom się obrócą” (II Tym. 4, 2-4). Do Tytusa, którego apostoł Paweł ustanowił biskupem na wys­pie Krecie, pisze tenże apostoł: „A ty mów, co przystoi zdrowej nauce... To mów i napo­minaj i strofuj, z wszelką powagą. Żaden tobą niech nie gardzi” (Tyt. 1, 5. 9). Oboje odbierają równo­cześnie od apostoła zlecenie, by obierali sobie współpracowników, następców, mężów, którzyby nauczali tych, co nic mają i nie znają prawdy: „Dlaczegom cię zostawił w Kre­cie, abyś to czego nie dostawa naprawił i posta­nowił kapłany po miastach, jako i ja tobie roz­rządził... Trzymający się tej, która jest wedle nauki, wiernej mowy, iżby mógł napominać przez zdrową naukę i tych, którzy się sprzeci­wiają, przekonać” (Tyt. 2, 1.  15).

Biskupów uważano zawsze za prawdzi­wych następców apostołów i jako nauczy­cieli i stróżów wiary prawdziwej; oni są też dziedzicami urzędu i władzy apostolskiej. Dowodem tego jest prócz Pisma św. także nauka Ojców Ko­ścioła i historya Kościoła. Św. Hieronim pisze: „U nas miejsce apostołów zajmują biskupi”. - „Byli, o Kościele, apo­stołowie ojcami twymi! gdyż sami cię zrodzili; teraz: atoli, kiedy oni świat opuścili, masz za­miast ich biskupów jako synów” (Hieron. ep. 42 n. 3 i in ps. 44. 17). Augu­styn św. w uwadze swej do ps. 44. 17. mówi: „W miejsce apostołów ustanowieni są biskupi. Kościół sam ojcami ich nazywa, on sam ich zrodził, i on sam ich ustanowił na stolicach oj­ców t. j. apostołów”. Wedle Ireneusza apostołowie pozostawili biskupów jako następ­ców i przekazali im obowiązki urzędu nauczy­cielskiego w Kościele (Adv. haer. 1.3 c.3. n.1). Cypryan tak się wyraża: „Wiedzieć ci trzeba, że biskup w Ko­ściele jest a Kościół w biskupie” (Ep. 66 n. 8).

Co Pismo św. i tradycya, czyli nauka Oj­ców Kościoła głosi, stwierdza również histo­rya Kościoła. Według historyi kwestye sporne przedkładano biskupom, którzy je roz­strzygali. Na soborach tylko biskupi mieli zawsze głos decydujący i podpi­sywali powzięte uchwały. Zwyczajni kapłani zaś mieli na soborach tylko głos doradczy, ale nigdy decydujący; chyba że kapłan zwyczajny jako zastępca biskupa i w jego imieniu głos oddawał.

Co do daru, czyli przywileju nieomylności zachodzi jednakże znaczna różnica między apostołami a biskupami. Dar nie­omylności wskutek natchnienia Bożego posiadał każdy apostoł z osobna; poszczególny zaś bis­kup nie cieszy się przywilejem tym z osobna, tem mniej posiada dar inspiracyi; tylko bis­kupi  razem jako kolegium, czyli całość w jedności z Papieżem są nieomylni, gdyż wszyscy razem - pomijamy chwilowo przy­wileje Papieża jako następcy św. Piotra, są dziedzicami władzy nauczycielskiej apostołów. Różnica ta tłómaczy nam niejedno zajście w dziejach Kościoła, które inaczej byłoby nie­zrozumiałe. Dość wspomnieć tu św. Cypryana, biskupa Kartagińskiego, który był mylnego zdania, jakoby chrzcić ważnie mogli tylko prawowierni. W piątem stuleciu Nestoryusz, bis­kup Konstantynopolski, a w siedemnastem stule­ciu biskup Ypernski, Janseniusz, głosili wprost heretyckie nauki. Poszczególny więc biskup nie posiada przywileju nieomylności. Nigdy atoli mylić się nie mogą biskupi jako całość przedstawiająca powszechny nau­czycielski urząd Kościoła. Cokolwiek zatem biskupi razem w jedności z Ojcem św. w rze­czach wiary lub obyczajów ogłaszają i nau­czają, jest zawsze nieomylną boską prawdą. Nieomylność Kościoła, w najszerszem słowa tego znaczeniu odnosi się do wszyst­kich wiernych w ogóle jako ściśle węzłem jednolitej wiary zespolonych członków jednego widzialnego zgromadzenia kościelnego. Wy­nika to stąd, że Kościół jest ciałem Chrystusowem, którego Głową jest Chrystus sam, a wier­ni członkami jego. Z tego punktu widzenia nieomylność Kościoła w dwojakiem znaczeniu poj­mować trzeba: Nieomylność w nauczaniu (in docendo) i nieomylność w wierzeniu (in creden­do); pierwsza jest przywilejem Kościoła nau­czającego, czyli urzędu nauczycielskiego (eccl. docens), ostatnia odnosi się do Kościoła całego (eccl. audiens). Nieomylność Kościoła słuchającego (eccl. audiens) wypływa z nieomylności Kościoła nauczającego. Wierząc w to, co Kościół nauczający nieomylnie do wie­rzenia podaje, wierni tem samem zachowani są od błędu i dlatego zachowują prawdę nieska­żoną.
 
III. Wykonywanie  nauczycielstwa   nieomyl­nego w Kościele.

Według Soboru Watykańskiego Kościół sprawuje swój nieomylny urząd nauczycielski w sposób dwojaki: W sposób nadzwy­czajny orzeczeniem uroczystem, czyli solennem i w sposób zwyczajny, t.j. zwykłem i powszechnem wygłasza­niem prawd objawionych. Sposób nadzwy­czajny na tem polega, że Papież razem z biskupami jaką prawdę objawioną ogła­sza lub objaśnia albo błędną jaką naukę potępia, lub też że Papież sam jako najwyższy nau­czyciel i jako Głowa Kościoła coś orzeka i wyrok w rzeczach wiary wydaje. Ustawiczne zaś i zwykłe wygłaszanie Słowa Bo­żego przez biskupów i poddanych im kapłanów nazywamy zwyczajnym sposobem dzia­łalności nieomylnego urzędu nauczycielskiego w Kościele. Wszystko zatem, co Kościół czy to w sposób nadzwyczajny, czy zwyczajny ogłasza i do wierzenia podaje, jest nieomylną boską prawdą.

1. Sposób nadzwyczajny.
 
Określając bliżej nadzwyczajny spo­sób działalności nieomylnego nauczycielskiego urzędu, rozróżniać możemy w ogóle trzy spo­soby uroczystego orzeczenia lub określenia dogmatu jakiego czy też potępienia jakiej fał­szywej nauki albo wydania wyroku w rzeczach wiary; dziać się to może: a) Przez sobór powszechny, tj. przez Papieża razem z biskupami na soborze zgromadzonymi; b) Przez Papieża razem z biskupami na całym świecie rozpro­szonymi; c) Przez Papieża samego, o czem obszernie mówić będziemy w części trzeciej: „Nieomylność Papieża.”.

a) Sobór powszechny. Przykładem i wzorem wszystkich soborów jest sobór apostolski w Jerozolimie, o którym czy­tamy w Dziejach Apostolskich; apostołowie z Piotrem św. na czele po długich badaniach i rozprawach nad pytaniem, które chcieli roz­strzygnąć, jednomyślnie powzięli uchwałę, że zakon Mojżeszowy co do obrzędów starozakonnych nikogo więcej nie obowiązuje; wyraźnie w uchwale tej mówią, że wyrok ostateczny wy­dali za przyczyną i pomocą Ducha św.: „Zdało się Duchowi świętemu i nam, abyśmy więcej nie kładli na was ciężaru...” (Dzieje Apost.  15, 28). Podobnie Ko­ściół w następnych czasach na soborach obra­duje i wyroki wydaje wedle najsumienniejszych badań, a zawsze z pomocą Ducha świętego.

W ogóle liczymy dotychczas 20 soborów powszechnych. Pierwszy sobór powszechny odbył się w Nicei w Małej Azyi r. 325; ostatni w Rzymie w kościele św. Piotra, tak zwany Sobór Watykański od r. 1869-1870, odroczony. Nieomylność soboru powszechne­go stąd wynika, że na nim zgromadzony jest co do istoty nauczający Kościół cały, czyli przedstawiciele nieomylnego jego urzędu nauczycielskiego w całości i jedności z Głową Kościoła, tj. biskupi w łączności z Papieżem. To też orzeczenia i wyroki soborów powszech­nych zawsze uważano za nieomylne i bezwa­runkowo obowiązujące wszystkich wiernych na całym świecie. Sobór atoli tylko w tym razie jest powszechny, a uchwały jego prawomocne i obowiązujące, jeśli potwierdzony jest przez Głowę Kościoła, czyli Papieża; bez tego potwierdzenia ani sobór sam, ani uchwały jego nie są ważne. Tak samo winien sobór, by był ważny, zwołany być w imieniu Papieża albo przynajmniej za jego poprzedniem zezwo­leniem, odnośnie następnem zatwierdzeniem.

Koniecznym warunkiem ważności soboru pow­szechnego jest również i to, by soborowi prze­wodniczył Papież lub jego upoważniony zastępca, czyli legat. Co do biskupów koniecznem jest, by wszyscy na sobór byli za­proszeni i aby chociaż nie wszyscy, przynaj­mniej tyle ich się na sobór stawiło, iżby zgro­madzenie ich uważać można słusznie za re­prezentacyę Kościoła nauczają­cego. Zdarzyć się może, że przy obradach zdania członków soboru są podzielone. Nie­omylność soborowi jako takiemu w całości, nie zaś każdemu członkowi z osobna przynależy. Różność zdań trwać może nawet przez całą sesyę aż do ostatniego głosowania włącznie, tak iż ostateczna uchwała powziętą być może przeciwko głosom mniej lub więcej znacznej mniejszości członków soboru. Jednomyślność więc nie jest konieczna, by uchwały były ważne i pełnomocne; i tak np. na Soborze Watykań­skim przyjęty został dogmat o nieomylności Papieża 533 głosami przeciw dwom, a na So­borze Trydenckim nawet 50 Ojców Kościoła głosowało przeciw ustawie oznaczającej „małżeństwa tajemne” za nieważne. Byłoby nawet możliwem, aczkolwiek nigdy w rzeczywistości nie zaszło, że Papież przyłączy się nie do zda­nia większości, ale do mniejszości, albowiem w każdym razie miarodajny i rozstrzygający jest ostatecznie glos i wyrok Papieża. „Jako przewodniczący czyli prezes soboru musi Pa­pież głosy liczyć”,  -  mówi  kardynał  Bellarmin - ale jako Głowa Kościoła mógłby w danym razie rządzony Duchem św. przy­łączyć się do mniejszości” (Bellarm., de eccles. milit. I. 18).

Uchwały i orzeczenia Soborów powszechnych jako zupełnie nieomylne są nieodwołalne i niezmienne. Znieść lub istotnie zmienić nie może ich żaden Papież ani żaden sobór następny; prosta rzecz, że co dziś jest uznane za boską nieomylną pra­wdę - a sobory tylko prawdę ogłaszać mogą, nie może się stać kiedykolwiek nieprawdą. Natomiast może sobór następny uchwały so­boru jakiego poprzedniego uzupełnić; tak np. Sobór Watykański uzupełnił i bliżej okre­ślił dekret Soboru Trydenckiego o natchnieniu Bożem Pisma św.

Niezależne są też uchwały sobo­rów powszechnych od przyzwolenia i przyję­cia wiernych, jak  mylnie nauczali  janseniści, a i poniekąd protestanci. Sprzeciwiałoby się to istocie nieomylności Kościoła oraz ogólnie przy­jętemu i zawsze przestrzeganemu zwyczajowi, wedle którego uchwały soborów od soboru apostolskiego w Jeruzalem począwszy, zawsze uwa­żano za nieomylne i prawomocne same przez się, niezależnie zupełnie od przyjęcia następnego i zatwierdzenia ze strony wiernych. To też już na pierwszym soborze apostolskim w Jero­zolimie apostołowie zawyrokowali, nie pytając, czy to wiernym się będzie podobało, „zdało się Duchowi świętemu i nam...”A św. Paweł, przechodząc przez Syryę i Cylicyę i inne prowincye, nie pytał wiernych, azali się zgadzają z tem, co apostołowie uchwalili, ale bez wszys­tkiego wprost im nakazuje, uchwały apostołów w wierze i posłuszeństwie przyjąć i wiernie je zachowywać: „Obchodził (Paweł) Syryą i Cylicyą, utwierdzając kościoły, rozkazując cho­wać przykazania apostołów i starszych” (Dzieje Apost. 15, 40). - „A gdy chodzili po mieściech, podawali im ku chowaniu nauki, które były postanowione od apostołów i starszych, którzy byli w Jeruza­lem.” (Dzieje Apost. 16, 4).

Dekrety i uchwały soborów party­kularnych lub synodów prowincyalnych nie są same przez się nieomylne i prawomocne; stają się nimi dopiero, skoro albo Kościół cały, nie tylko pewna prowincya lub dyecezya je przyjmie, albo Papież uroczyście jako naukę całego Kościoła zatwier­dzi. Przeciw Pelagiuszowi na początku piątego stulecia odbyły się dwa sobory partykularne; powzięte uchwały posłano do Papieża Innocen­tego I. i dopiero gdy tenże je zatwierdził, stały się prawomocnemi i nieodwołalnemi na zawsze, tak iż św. Augustyn mógł powiedzieć: „Sprawa jest ukończona - Causa finita est.”.

b) Drugi sposób nadzwyczajny działalno­ści nieomylnego urzędu nauczycielskiego na tem polega, że biskupi, nie zgromadzeni na soborze, ale rozproszeni na całym świecie w jedności z Ojcem św. dogmat jaki ogłaszają lub sprawę jaką, tyczącą wiary czy też obyczajów, rozstrzygają. Wedle przyjętego wyrażenia teologicznego, czyli kościelnego mó­wi się wtedy o Kościele rozproszo­nym (ecclesia dispersa) w odróżnieniu od Ko­ścioła zgromadzonego na soborze (ecclesia congregata).

Co więc biskupi rozproszeni na całym świecie jednomyślnie wygłaszają jako prawdę objawioną, jest zawsze nieomylną prawdą. Przyczyna tego jest ta, że jak na so­borach i tutaj biskupi jako jednolita całość przedstawicielami są Kościoła całego, czyli nie­omylnego nauczycielskiego urzędu, jaki odzie­dziczyli i przyjęli w całej pełni od apostołów; rozumie się, że warunkiem niezbędnym nie­omylności biskupów wszędzie i zawsze jest je­dność z Papieżem.

Częstokroć, jak uczą dzieje Kościoła, bi­skupi potępiali i przytłumiali powstające herezye, tak iż nie było potrzeba zwoływać nau­myślnie w tym celu soboru. Sobory w ogóle nie są same przez się ani koniecznym, ani istotnym objawem Kościoła nauczają­cego; wiadoma bowiem rzecz, że Kościół przez całe stulecia istniał bez soborów; w pierwszych trzech stuleciach chrześcijańskich - prócz so­boru apostolskiego w Jerozolimie około r. 50 - soborów powszechnych w ogóle nie było, a przecież mimo to Kościół istniał. Zwołanie soboru powszechnego dzieje się stosunkowo rzadko i tylko z nadzwyczajnie ważnych przy­czyn. Bo i zresztą dziwne byłoby to wyma­ganie, by Kościół gwoli jakiej marnej herezyi każdą razą sobór miał zwoływać. Uwydatnia to mianowicie św. Augustyn przeciwko he­rezyi Pelagiusza: „Czyż było potrzeba zwo­łania synodu, by tę jawną zgubną naukę potę­pić? Jakoby żadna herezya bez synodu (so­boru) potępioną być nie mogła! Zarozumiałość i pycha heretyków tych - Pelagianów - jest tak wielka, że domagają się, by gwoli nich Sobór Wschodu i Zachodu się zgromadził.”.

2. Sposób zwyczajny.
 
Jak przy uroczystych swych orzeczeniach, bądź na soborach, bądź przez zgodną naukę bi­skupów, Kościół jest nieomylny, tak niemniej wszystko, co się opowiada i wygłasza wier­nym w sposób zwyczajny, a więc nieustannem codziennem głoszeniem Słowa Bożego, niemniej nieomylną jest prawdą i dlatego również przedmiotem wiary. Co więc biskupi słowem czy pismem w swych dyece­zyach w jedności z Papieżem, a kapłani upo­ważnieni w posłuszeństwie i jedności z swym biskupem w kazaniach, naukach katechizmo­wych itd. nauczają i wiernym do wierzenia podają, jest tak prawdziwe i pewne, jak praw­dziwe i nad wszelkie wątpliwości pewne są uroczyste orzeczenie i wyroki Kościoła.

I nie może być inaczej! Skoro się bowiem przypuści, że kapłani w swych kazaniach i nau­kach katechizmowych, a biskupi w swych listach pasterskich i t.p. w rzeczach wiary lub oby­czajów błędnie nauczać by mogli, większa część wiernych, skazana li tylko na żywe słowo swoich kapłanów, odnośnie biskupów, nigdy nie mogłaby być absolutnie pewną, że to, co im się głosi, jest rzeczywiście i niewątpliwie słowem Bożem. Cóż dopiero powiedzieć o prostaczkach, o dzieciach, w ogóle o ludziach, nie umiejących ni czytać, ni pisać! Im wystar­cza i musi wystarczyć żywe słowo kapłana, które jest dla nich tak święte i prawdziwe jak Bóg sam, który do nich przez usta kapłana mówi, świętym jest i prawdziwym. Jeśli przypuścimy, że jeden kapłan co do istotnych rzeczy wiary, czy to w kazaniach, czy w innych naukach, błądzić i mylić się może, to konsekwentnie powiedzieć to możemy tem samem prawem i o drugim, dziesiątym itd. bez końca, tak iż ostatecznie nigdzie i nigdy nie byłoby dla wiernych pewności absolutnej; co więcej, Kościół cały stałby się, skoro pierwszą możliwość przypuścimy, instytucyą niepewną i zachwianą, a w dalszych następstwach cała nauka objawiona byłaby daremną. Rozumie się, że mówi się li tylko o kapłanach upoważ­nionych do głoszenia Słowa Bożego przez swych biskupów i nauczających w jedność i z biskupem; nie można też mówić, jakoby ka­płan przez biskupa posłany i upoważniony posiadał dar nieomylności w rzeczach wiary, on tylko uczestniczy niejako w tym darze o tyle, o ile jest posłannikiem prawowitym Kościoła.

To samo zastosować można także do misyonarzy, którzy poganom światło wiary przynoszą; oni tak samo, skoro są upoważnieni do nauczania, uczestniczą poniekąd w nie­omylności Kościoła. Nie rozumie się to jedna­kowoż tak, jakoby kapłani czy misyonarze, głosząc Słowo Boże, żadną miarą mylnie nauczać nie mogli; twierdzenie nasze rozumieć trzeba tak, że jeśliby wyjątkowo kapłan lub misyonarz nauczał sprzecznie z nauką Kościoła, z czasem, choć niekoniecznie zaraz, nie mogłoby to ujść baczności przełożonych, strzegących czystości wiary; przecież w poszczegól­nych dyecezyach biskupi mają zadanie czuwać nad tem, by Słowo Boże wszędy głoszono zgodnie z nauką Kościoła.

Że zwykłe, codzienne i nieustanne opowiadania Słowa Bożego w dyecezyach i parafiach całego świata tak samo jest nieomylne i bezwarunkowo obowiązujące jak uroczyste orzeczenia i wyroki Kościoła, orzekł wyraźnie Sobór Watykański, Sess. 3. cap. 3.

3. Kongregacye rzymskie.

Kongregacye rzymskie, mianowi­cie kongregacya św. oficyum, czyli inkwizycyi (Congregatio sancti Officii seu Inquisitionis) strzegącej czystości wiary i kongregacya in­deksu (Congregatio Indicis) czuwająca nad pismami szkodliwemi co do wiary lub obycza­jów, nie są same przez się nieomylne. Dekrety ich stają się dopiero nieomylnymi, skoro Pa­pież w sposób uroczysty je zatwierdza i niedwuznacznie daje poznać, że w dekretach tych chce wydać ostateczny wyrok co do wiary lub obyczajów.
 
IV. Przedmiot nieomylności Kościoła.

l. Nauka wiary i obyczajów „skład wiary”.

Przedmiot, czyli objętość nieomyl­ności określa się i wynika z celu Kościoła. Celem Kościoła i jego zadaniem jest uczyć ludzi prawd wiary, prowadzić ich do poznania Boga i ostatecznie do zbawienia wiecznego. Wszyst­ko zatem, co do osiągnięcia celu tego istotnie i koniecznie jest potrzebne, stanowi przedmiot nieomylności Kościoła. Jak odpowiedzieliśmy powyżej na pytanie: Kto jest nieomylny i w jaki sposób nieomylność Kościoła się obja­wia?, tak teraz odpowiedzieć nam trzeba na pytanie: W czem Kościół jest nieomylny, czyli do jakich przedmiotów i prawd nieomyl­ność Kościoła się odnosi albo co ona obejmuje? Wszystko zgoła, co bezpośrednio w koniecz­nym stoi związku z celem i zadaniem Kościoła, musi być przedmiotem jego nieomylności. W nauczaniu wszystkich bez wyjątku prawd objawionych nadprzyrodzonych,  a  i  niemniej w rzeczach czy naukach przyrodzonych, ściśle związanych z prawdami wiary, Kościół musi być nieomylny, inaczej nie zdołałby posłan­nictwa swego spełnić.

Co jest przedmiotem wiary, musi być także przedmiotem nieomylności Kościoła. Przed­miotem wiary jest wszystko zgoła, co Chrystus objawił i czego nauczał; objawienie całe Jezusa Chrystusa jest przedmiotem wiary, a więc i przedmiotem nieomylności Kościoła. Chrystus objawił i kazał nauczać, co wie­rzyć i co czynić mamy, zatem Kościół jest nieomylny w nauce wiary i obyczajów: „Idąc tedy nauczajcie wszystkie narody chrzcąc je w imię Ojca i Syna i Ducha świę­tego. Nauczając je chować wszystko, com wam kolwiek przykazał” (Mat. 28, 19. 20). Nadmienić tu trzeba, że gwoli krótkiego wyrażenia się mówi się często o nieomylności Kościoła we wierze, tj. we wierze w szerszem słowa znaczeniu, lecz się tem samem włącza także obyczaje, czyli naukę moralności; bo jak „wiara bez uczynków martwa” jest, tak nauka wiary niemożliwą jest bez nauki moralności. Aby jednak wykluczyć wszelkie niedokładne pojęcia i wąt­pliwości, mówi się poprawnie, że Kościół jest nieomylny w rzeczach wiary i obyczajów.

Chrystus wyraźnie mówi, dając rozkaz apostołom, nie o tej lub owej prawdzie, ale o wszelkiej prawdzie, „gdy przyjdzie on Duch prawdy, nauczy was wszelkiej prawdy”; wedle rozkazu i zlecenia, jakie apostołowie od Chrystusa odebrali, a Kościół po apostołach przejął, mają ludzie zachowywać nie to lub owe tytko przykazanie, ale wszystkie przykazania i rozkazy Chrystusowe, „nauczając je chować wszystko, com wam kolwiek przykazał.” (Mat. 28).

Ewangelię, tj. słowo Boże nie wedle upo­dobania i w części tylko, ale w całości mają apostołowie opowiadać: „Idąc na wszystek świat, opowiadajcie Ewangelię wszemu stwo­rzeniu” (Mar. 16, 15). Równocześnie Chrystus zapewnia apostołów, że będzie zawsze przy nich i że Duch św. wszystko im przypomni i wszystkiego ich nauczy: „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mat. 28, 20) - „Pocieszyciel Duch święty, którego Ojciec pośle w imię moje, on was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, comkolwiek wam po­wiedział” (Jan 14, 26).

Rozkaz nauczania wszystkich prawd obja­wionych i pomoc Chrystusa jako też Ducha św. z apostołów przeszła na Kościół, stąd Kościół jest nieomylny we wszystkiem, co się tyczy wiary objawionej.

Przekazane Kościołowi prawdy objawione nazywamy składem wiary (depositum fidei). To tylko, co w składzie wiary, z śmier­cią ostatniego apostoła św. Jana raz na zawsze ukończonym i zamkniętym, jest zawarte, może być przedmiotem jak nauki, tak nieomylności Kościoła. Nauki Kościoła są chociażby pośrednio apostolskie, czyli pochodzenia apostol­skiego. Żadna z nauk objawionych nie powstała w późniejszym poapostolskim czasie. Te tylko objawienia, które apostołowie od Chrystusa odebrali, zawarte są w składzie wiary i mogą być przedmiotem nauki i nieomylności Kościoła.

Objawienia jakiekolwiek późniejsze osobiste, czyli prywatne, nie są przedmiotem wiary ani nieomylności i nie obowiązują nikogo pod utratą zbawienia, jak obowiązują objawienia, które apostołowie odebrali. I tak np. objawienia prywatne błogosławionej Małgorzaty Alacoque o czci Najśw. Serca Jezusowego lub inne podobne, chociaż uznane są za wiarogodne, nigdy przecież nie są przedmiotem wiary i dlatego ni­kogo nie obowiązują. Istotna więc zachodzi różnica między objawieniami prywatnemi a ob­jawieniami, które apostołowie odebrali. W tem przeświadczeniu zawsze Kościół działał i orze­czenia swe wydawał. Nigdy i nigdzie Kościół nie mówi, jakoby odbierał i ogłaszał prawdy i objawienia nowe; przeciwnie, jasno i niedwuznacznie oświadcza, że celem i zadaniem jego jest przekazane dawne apostolskie objawienia tłómaczyć i bliżej określać. I tak np. Sobór Watykański swe orzeczenie o wierze rozpoczyna temi słowy: „Postano­wiliśmy ogłosić i objaśnić Chrystusa zbawienną naukę, opierając się na słowie Bożem w Piśmie i w ustnem podaniu, jakośmy je odebrali od Kościoła katolickiego, który je wiernie przechowuje i według prawdy objaśnia”. Sobór Trydencki tak się wyraża: „Świę­ty, powszechny (ekumeniczny) Synod usta­wicznie ma ten cel przed oczyma, by czystą zachować Ewangelię, którą Syn Boży wprzód sam własnemi ustami opowiadał i apo­stołom swoim, by ją światu całemu głosili, przekazał, jako źródło wszelakiej zbawiennej prawdy i nauki obyczajów. Prawda ta i nauka obyczajów zawarta jest w księgach pisanych i w podaniach niespisanych, które apostołowie albo od Chrystusa samego odebrali albo od Du­cha św. objawione otrzymali i które tym spo­sobem niejako z ręki do ręki na nas przeszły.”.

Skład wiary obejmuje objawione prawdy, których źródłem jest Pismo św. i ustne podanie, czyli tradycya. Stąd wynika, iż Kościół, który ma nauczać nieomylnie wszystkich prawd obja­wionych, nieomylnym być musi w uzna­niu i objaśnianiu źródeł objawienia, jakiemi są: Pismo św. i tradycya. Gdyby Kościół mógł się mylić co do źródeł objawienia, mógłby się tem samem mylić co do prawd ob­jawionych w ogóle, które z źródeł tych wypły­wają. Nieomylnym jest zatem Kościół w orzeczeniach swych tyczących treści ksiąg Pi­sma św. i zrozumienia ich, tak samo wzglę­dem tradycyi, czyli ustnego podania.

Nie nowe objawienia, nie nowe jakie nauki, a chociażby na pozór najlepsze, są przedmio­tem wiary i nieomylności Kościoła, ale przeka­zane od apostołów i w składzie wiary zawarte. Dlatego nie jest i nie może być zadaniem Ko­ścioła, wdawać się w dysputy i szerokie rozprawy z tymi, których naucza, a którym prawdy objawione głosi, ale fakt sam, że Kościół tak a nie inaczej naucza, jest dowodem tego, że to, co orzeka czy objaśnia, jest rzeczywistą dawną i przekazaną objawioną boską prawdą.

Apostoł Paweł nie rozwodzi się długo i szeroko nad tem, dlaczego właśnie tak a nie inaczej naucza; nie zwraca się długiemi argu­mentacyami do rozumu słuchaczy, ale wprost oświadcza, iż nauczając głosi, czego sam się nauczył, a ci, którzy słowom jego wierzą, mają tak samo wszystko wierzyć i zachować tak, jak ich nauczono: „Oznajmuję wam, bra­cia, Ewangelię, którąm wam powiedział, któ­rąście też przyjęli i w której stoicie; przez którą też zbawienia dostępujecie, jeźli pa­miętacie, jakim obyczajem przepowia­dałem wam...” (I Kor. 15, I. 2). Skład wiary jest tem samem przez św. Pawła w zasadzie określony. Tymo­teusz ma wedle napomnienia apostoła Pawła zawsze trzymać się powierzonego składu wiary, a wystrzegać się nauk nowych: „O Tymote­uszu, strzeż tego coć powierzono, warując się niezbożnych nowości słów i odporności fałszywie nazwanej umiejętności, którą nie­którzy obiecując odpadli od wiary” (I Tym. 6, 20).

2. Konkluzye teologiczne. 
 
Przedmiot nieomylności Kościoła prócz składu wiary, tj. prócz prawd wprost i bez­pośrednio objawionych, stanowią także wszyst­kie prawdy stojące z objawieniem i życiem chrześciańskiem w tak ścisłym związku, że Kościół co do nich również musi być nieomylny; w przeciwnym razie Kościół nie zdołałby ani składu wiary objaśniać i wiernie przecho­wywać, ani prawd w nim zawartych przeciw błędnym naukom i herezyom należycie bronić. Prawdami takiemi, związanemi ściśle z obja­wieniem, są mianowicie t.zw. Konkluzye, czyli wnioski teologiczne, które nie­jako wypływają, wynikają z prawd wyraź­nie objawionych. Rozróżnia się bowiem prawdy jasno i wyraźnie objawione, a prawdy, pierwotnie niejako ukryte i w za­rodku tylko w składzie wiary zawarte; jak w ziarnku spoczywa pierwiastek kłosu, a w żo­łądzi przyszły dąb, tak prawdy te spo­czywają jakoby ukryte pierwiastkowo w skła­dzie wiary i z czasem dopiero rozwijają się i wychodzą na jaw, ukazując się nam w właściwem świetle i w całej pełni. Tak np. dogmat o Niepokalanem Poczęciu Najśw. Maryi Panny polega na konkluzyi, czyli na wniosku teolo­gicznym; znaczy to, że dogmat ten nie jest wprost tak jasno i wyraźnie zawarty w skła­dzie wiary, jak np. bóstwo Chrystusa; że jednak z tego, co jest wyraźnie objawione, siłą logicznego rozwoju i wywodu koniecznie wynika. Co bowiem ani bezpośrednio i wyraźnie w składzie wiary nie jest zawarte, ani pośrednio drogą logicznego wywodzenia z niego nie wy­nika, nigdy nie może być przedmiotem wiary ani nieomylności Kościoła. Cokolwiek zaś, czy wprost jasno i wyraźnie, czy pierwiastkowo w zarodku niejako w składzie wiary jest za­warte, musi być koniecznie przedmiotem wiary i podlegać nieomylności Kościoła. Na tej pod­stawie opierają się też t.zw. prawdy katolickie.

3. Sprzeczne z wiarą objawioną nauki przyrodzone, filozofii itd.
 
Z powyższych przyczyn jest Kościół także nieomylny w zwalczaniu i potępianiu błęd­nych nauk filozofii, o ile się sprzeci­wiają prawdom objawionym, w składzie wiary zawartym, wedle tego, co mówi św. Paweł: „Patrzcie, by kto was nie oszukał przez filo­zofią i próżne omamienie wedle ustawy ludzkiej, podług elementów świata, a nie według Chry­stusa”( Koloss. 2, 8). Błędne dlatego jest zdanie tych, któ­rzy twierdzą i głoszą, że w naukach przyro­dzonych i badaniach filozoficznych, historycz­nych itd. panuje samowola bez granic i zu­pełna niezależność od prawd objawionych. Wiedza i umiejętność ludzka o tyle tylko jest swobodna i niezawisła od powagi i nauki Ko­ścioła, o ile czy to w zasadach, czy dalszych wywodach nie sprzeciwia się prawdom obja­wionym. Póki myśliciel jaki czy uczony w badaniach swych nie przekracza granic prawdą objawioną zakreślonych, Kościół nigdy nie bę­dzie mu przeszkadzał ani się w sprawy jego mieszał. W przeciwnym razie Kościół z urzędu i obowiązku musi wkroczyć i wiernych prze­strzegać, bo przestałby być „filarem i utwier­dzeniem prawdy.” (I. Tym. 3, 15).

Trafnie to wyraża Synod Koloński (concilium Coloniense a. 1860): „Niewątpliwie Kościołowi, aczkolwiek naukami przyrodzonemu się nie zajmuje, jako stróżowi prawd objawio­nych przysługuje prawo potępiania nauk filo­zofii, które albo wprost się sprzeciwiają praw­dzie objawionej, albo zdolne są zachwiać wier­nych we wierze czy też wiarę w sercach znisz­czyć.”.

Rozum ludzki, słaby i ograniczony, a w ba­daniach i wnioskach swych omyłkom i błędom podlegający, poddać się winien wyższej, od Boga ustanowionej powadze, wedle tego, co mówi św. Paweł: „...w niewolę podbijając wszelki rozum pod posłuszeństwo Chrystusa” (II  Kor.10, 5). Podobnie myśl tę, czyli zasadę przedstawia Sobór Watykański: „Kościół, który wraz z urzędem nauczycielskim odebrał rozkaz, strzec składu wiary, ma również prawo i obo­wiązek przekazany od Boga, fałszywą naukę potępiać, by kto nie był oszukany przez filozo­fią i próżne omamienie” (Koloss. 2, 8). Dla­tego też wszystkim prawowiernym chrześcijanom zabrania się tego rodzaju zdań, które są uznane jako sprzeczne z nauką wiary, miano­wicie jeśli przez Kościół są odrzucone, jako wywody poprawne wiedzy podtrzymywać, przeciwnie zobowiązani są bezwzględnie uwa­żać je raczej za błędy noszące zgubny pozór prawdy” (Sess. 3. cap. 4. „de  fide et ratione”). A dalej ten sam Sobór Watykański orzeka: „Jeśliby kto mówił, że nauki ludzkie z tą uprawiane być mogą wolnością, iż twier­dzenia ich, chociażby sprzeciwiały się nauce objawionej, możnaby przyjmować za praw­dziwe, i że przez Kościół nie mogłyby być po­tępione, A. S. — niech będzie wyklęty!” (Can. 2. „de fide et ratione”).

4. Kanonizacya Świętych.

Przyjętą jest ogólnie nauka teologów, że nieomylność Kościoła odnosi się także do Kanonizacji Świętych, gdyż byłoby szkaradną niedorzecznością przypuścić, że Kościół zdolen jest ogłosić świętym i postawić jako wzór do naśladowania człowieka, który albo nie jest świętym, albo może jest potępio­nym. Co do karności, czyli dyscypliny ko­ścielnej i co do obrządków kościelnych, czyli liturgicznych, Kościół o tyle jest nieomylnym, że niemożliwem jest, aby mógł wydać kiedykolwiek rozporządzenia sprzeciwiające się wierze i obyczajom.