STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

czwartek, 23 lutego 2017

Przepowiednie. Niebezpieczeństwo złudzeń - O. Augustyn Poulain SI


7 największych pokus diabelskich
Te różne przyczyny fałszerstw, jakie wymieniliśmy [1. udawanie; 2. zbytnia żywość umysłu i wyobraźni; 3. złudzenia pamięci rzekomo przechowującej zdarzenia, które nigdy nie miały miejsca; 4. podstępy złego ducha; 5. wymysły fałszerzy], występowały nieraz razem, dając początek różnym przepowiedniom politycznym. Bywało to zazwyczaj w czasie wielkich niepokojów politycznych czy religijnych, gdy umysły i wyobraźnie są podniecone.

Już w XIII wieku skarży się św. Bonawentura, że ciągle pojawiają się proroctwa o nieszczęściach grożących Kościołowi i o końcu świata (Profectus religiosorum, ks. 3, r. 76).

Pod koniec XIV wieku, w czasie Schizmy Zachodniej, "wizjonerzy powstają gromadnie, a ich wizje nabierają takiego wpływu i rozgłosu, jakiego nigdy przedtem nie miały... Powoływano się na bezpodstawne przepowiednie, nawet w najuroczystszych kazaniach" (Salambier, Histoire du grand Schisme, r. 6, § 4). Gerson, który brał udział w Soborze Konstancjańskim, zamykającym ten smutny okres walki trzech papieży, powiada, że była nieprawdopodobna ilość ludzi świętych i umartwionych, którzy w tym czasie mieli fałszywe objawienia. Dodaje też, że wielu sądziło na podstawie rzekomych objawień, iż im właśnie dostanie się przyszłe papiestwo (De distinctione verarum visionum, wstęp).


Z początkiem XVI wieku wybuchła we Włoszech prawdziwa epidemia proroctw polityczno-religijnych. Punktem wyjścia tego rozgorączkowania były przepowiednie głoszone we Florencji przez Savonarolę. Zaczęło roić się od zakonników i pustelników, którzy z Apokalipsą w ręku głosili z ambon i na placach publicznych przewroty w rządach doczesnych i duchownych, a potem koniec świata. Na Piątym Soborze Lateraneńskim w r. 1516 Leon X zmuszony był wydać bullę zabraniającą publicznego prorokowania (Pastor, Historia papieży, t. 5, wstęp i Mansi, Historia soborów).

W XVIII wieku znane są "proroctwa odnawiające się stale przez cały ciąg Rewolucji Francuskiej; były one bardzo jasne i szczegółowe odnośnie do wydarzeń przeszłych, bardzo zaś niejasne co do przyszłych i często dementowane przez fakty, gdy np. próbowały konkretnie zapowiadać wybawiciela, który się nie pojawiał, aż wreszcie ukazała się przepowiednia, która tym razem miała cechę nieomylności" (ks. Sicard, L'ancien clergé de France, t. 3, ks. 3, r. 6, s. 15).

I w XIX wieku wezbrała istna powódź przepowiedni, głoszących wejście na tron hr. Chambort albo innych samozwańców. Czerpały one natchnienie z wątpliwych proroctw o wielkim papieżu i wielkim królu, które wielebny Holzhauser włączył w XVII wieku w swój komentarz do Apokalipsy. W szczególności pobożne pisemka często popełniają ten błąd, że przyjmują i rozszerzają naiwności kompromitujące religię.

W liście cytowanym powyżej [zob. Fałszywe objawienia. Udawanie] biskup Dupanloup skarży się na wielką liczbę proroctw, które spekulacja księgarzy wszędzie rozsiewa. Mówi on, że miał w ręku przeszło 20 takich tomów, powstałych zwłaszcza w Belgii i Francji (s. 1108). Cytuje tam słowa alokucji Piusa IX z 9 kwietnia 1872: "Nie przypisuję wielkiej wagi proroctwom, bo te, co pojawiły się na nowo, nie zasługują nawet na czytanie". I znów tego samego roku, 5 lipca: "Krąży wielka liczba przepowiedni, lecz sądzę, że są one owocem bujnej wyobraźni" (tamże).

Wiek XX nie ustępuje poprzednim. Gdy w r. 1901 Izby francuskie prowadziły obszerną dyskusję nad prawami, mającymi zlikwidować zgromadzenia religijne, wyobraźnia prorocza została także wprawiona w ruch. Wizjonerki czuły się pobudzone do przedstawienia Ojcu Świętemu swoich proroctw i sekretów. Kierownik jednej z nich powiedział mi, jak bardzo była ona zdziwiona, gdy przekonała się w Rzymie, że z podobnym zamiarem zjechało się tam ich aż dziesięć. Jeden z kardynałów wysłuchał ich cierpliwie, lecz odmówiono im audiencji u papieża.

Wiem z dobrego źródła, że jeden z obecnych kandydatów do tronu Francji ciągle otrzymuje listy z przepowiedniami, oznajmiającymi mu jego przyszłość i przynoszącymi rady, rzekomo od Boga.

Nie ma nic łatwiejszego, jak wymyślać przepowiednie polityczne. Wystarczy zapowiedzieć wielkie nieszczęścia albo znowu nadzwyczajne łaski. Można rzucać te twierdzenia bez obawy, bo nikt nie może dowieść czegoś przeciwnego.

Podejrzaną cechą takich przepowiedni jest to, że nigdy nie zagrzewają do walki ze złem i nie wskazują poważnie żadnego sposobu sprzeciwiania się klęsce. Owszem wielu głosi, że świat odmieni się nagle przez cud. Nowa era już niebawem się zacznie. Wszyscy niemal w mgnieniu oka staną się świętymi. Z takich proroctw wyciąga się konkluzję, że trzeba tylko czekać z założonymi rękami. Skoro Bóg zrobi wszystko i z góry to ogłosił, byłoby nierozsądne chcieć Mu pomagać i wyprzedzać oznaczoną godzinę. A więc nic nie róbmy – oto wygodna nauka.

Zarzucałem pewnego razu jednej z takich prorokiń, że świat przeciwnie, zdaje się robić coraz gorszy i że obracamy się plecami do wielkiej odnowy przez nią zapowiadanej. Odpowiedziała mi, że to dobry znak; Bóg wkroczy dopiero wtedy, gdy zło dojdzie do szczytu. – Ta odpowiedź niczego nie tłumaczy. Bo kiedy będzie można powiedzieć, że zło doszło już do szczytu? I na jakiej podstawie mówicie, że to maximum zła nadejdzie zaraz, a nie za lat dwa tysiące? Skąd to wiecie? (...)

Jeżeli sprawdziła się jakaś konkretna przepowiednia, jest tylko prawdopodobne, że pochodzi ona od Boga, nawet jeśli chodziło o jakiś akt wolnej woli. Mogło bowiem się zdarzyć, iż rzucona bez zastanowienia zapowiedź sprawdziła się przypadkiem. Zresztą i szatan miewa domysły co do przyszłych wydarzeń, bo zna zwykłe sposoby postępowania Boga i ludzi w podobnych okolicznościach. Szanse te ma szczególnie wtenczas, kiedy chodzi o ruchy mas ludowych, które dają się łatwo unieść jakimś ślepym a łatwym do przewidzenia instynktom. Wreszcie zły duch, przepowiedziawszy zdarzenie, może sam dopomóc do jego ziszczenia (zob. św. Jan od Krzyża, Droga, ks. 2, r. 21).

Przykład proroctwa po części prawdziwego, które przez swój fałsz sprowadziło groźne następstwa, daje nam fakt, który miał miejsce w XV wieku, pod koniec tzw. Schizmy Zachodniej. Benedykt XIII, ostatni z awiniońskich papieży [tj. antypapież], uciekał morzem do Hiszpanii (zapewne w r. 1408). O. Nider OP opowiada, że opat pewnego klasztoru na wybrzeżu (prawdopodobnie Port-Vendres, które należało wówczas do Hiszpanii) uprzedził lud, żeby się gotował na przyjęcie papieża. Przepowiednię tak nieprawdopodobną przyjęto ze śmiechem. Nagła jednak zmiana wiatru cofnęła okręt papieski o 6 mil i zmusiła go do lądowania w owym porcie. Benedykt zapytał opata, skąd wiedział, że papież ma tu przybyć. Odpowiedział, że wyczytał tę przepowiednię w jakiejś księdze, która zapowiedziała ponadto, że papież pokona wszystkie przeciwności, powróci do Rzymu i będzie tam spokojnie panował. Benedykt widząc, że początek proroctwa się spełnił, nabrał zaufania i do drugiej części, nie przyjął cytacji wysłanej przez Sobór Konstancjański. Został złożony z tronu, ekskomunikowany i umarł na wysepce Peniscola w r. 1424 (Amort, cz. 2, wstęp).

Jeżeli przepowiednie się nie spełniają i nie ma poważnych racji, aby je uważać za warunkowe, trzeba uznać, iż nie pochodziły od Boga.

Fałszywi prorocy nie dają się łatwo zbić z tropu przez ponawiane niepowodzenia. Znajdują zawsze dobre racje, żeby je wytłumaczyć, albo twierdzą, że zdarzenie tylko się opóźniło. W razie potrzeby szukają ucieczki w jakimś nowym objawieniu.

––––––––


Fragment książki: Augustyn Poulain SJ, Łaski modlitwy. Poznań – Warszawa – Lublin b. d. w., ss. 338-340; 351-352. (1)

Tytuł oryginału: P. Aug. Poulain, Des grâces d'oraison, X éd. 1922, G. Beauchesne, Paris.

Przełożył Jan Rostworowski SJ.

(Tekst w nawiasach kwadratowych [...] od red. Ultra montes.)

Przypisy:

(1) Por. 1) O. Augustyn Poulain SI, a) O kwietyzmie. (Ogólny rzut oka). b) Fałszywe objawienia. Udawanie.




5) Św. Katarzyna Genueńska, Traktat o czyśćcu.



8) Ks. T. M., Objawienia prywatne.




12) Ks. Andrzej Wyrzykowski, Wielka Schizma Zachodnia (1378-1415).


(Przyp. red. Ultra montes).