STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

wtorek, 4 kwietnia 2017

Żywot św. Izydora, biskupa i Nauczyciela Kościoła

(Żył około roku Pańskiego 630)


Najmłodszy brat św. Leandra, Izydor, będąc małym chłopcem, nie chciał się uczyć. Pewnego dnia uciekł ze szkoły i wałęsał się po ulicach Sewilli, a w końcu usiadł przy jakiejś studni i bezmyślnie zaczął się jej przyglądać. Nagle uwagę jego zwróciło wydrążenie w kamieniu leżącym przed studnią. Zaciekawiony nim zaczął się zastanawiać, w jaki sposób powstało. W tej samej chwili podeszła do studni jakaś kobieta. Izydor skorzystał z tego i zwrócił się do niej z prośbą o wyjaśnienie dręczącego go pytania. Kobieta odrzekła: "To wydrążenie zrobiły krople wody kapiące ze studni. Padając przez długie lata na to samo miejsce, wydrążyły zwolna dziurę w kamieniu". Gdy kobieta odeszła, Izydor rzekł do siebie: "Tu się pokazuje, co może wytrwałość. Jeżeli woda, ciągle padając, potrafi wydrążyć twardy kamień, to i ja potrafię dokazać czegoś w szkole, jeżeli co dzień choćby tylko o jeden krok naprzód postąpię". Po tych słowach powstał, wrócił do szkoły i przeprosił nauczyciela, przyrzekając poprawę. W 60 lat później sobór powszechny odbyty w roku 650 nazwał tego samego Izydora nową ozdobą katolickiego Kościoła i najuczeńszym mężem ostatnich wieków. 

Oblókłszy sukienkę duchowną świętego Benedykta, poświęcił się Izydor wyłącznie naukom o rzeczach Boskich. Bardzo pobożny, był przy tym wielce przywiązany do rozkwitającego zakonu Benedyktynów. Świadczą o tym jego wyborne pisma o doskonałości reguły zakonu świętego Benedykta, jako też o obowiązkach zakonników i ich wielkich zasługach, położonych około rozszerzania wiary w Hiszpanii. 


Panami Hiszpanii byli za czasów Izydora ariańscy Ostrogoci, a król ich Leowigild zaciekle pastwił się nad katolikami. Wielu biskupów wtrącił do więzienia, a wielu wygnał za granicę, pomiędzy nimi także św. Leandra, brata Izydora, najwaleczniejszego szermierza przeciw bluźnierstwu ariańskiemu. 

Młody jeszcze wówczas Izydor opuścił celę zakonną i śmiało wystąpił przeciw tym gwałtom. Przejęty świętym zapałem i obdarzony niesłychanym darem wymowy zmiażdżył zatwardziałość heretyków, wyjednał odwołanie wygnanych biskupów, zapewnił swobodę Kościołowi katolickiemu w Hiszpanii, po czym zamknął się znowu w celi klasztornej, aby przez zasługę około przytłumienia arianizmu nie wkradła się do jego duszy pycha. 

Niedługo potem umarł barbarzyński i okrutny król Leowigild, a na tron wstąpił jego syn Rekared. Król ten sprzyjał katolikom, wielce się przeto gniewał, że Izydor zamknął się w zaciszu klasztornym. Szukano wprawdzie sposobu, aby go stamtąd wyprowadzić, ale wszystko na próżno, gdyż Izydor nie chciał opuścić swojej celi. Sposobność nadarzyła się dopiero po śmierci Leandra, biskupa Sewilli. Tak duchowieństwo, jak i lud obrali Izydora arcybiskupem Sewilli, przemocą wdarli się do jego celi i zanieśli go do kościoła. Izydor wszedł na ambonę, aby zaprotestować przeciw wyborowi, ale radosne okrzyki zgromadzonego ludu zagłuszyły jego słowa. Ukląkł przeto i poddał się woli Bożej. 

Ozdobiony roztropnością, gorliwością, łagodnością serca, pełen nauki Boskiej, zaraz po objęciu urzędu rozpoczął olbrzymią pracę, która doprowadziła do stłumienia herezji arianów. Będąc przekonany, że jeśli lud ma być dobry, to jest konieczne, aby miał nie tylko dobrych, ale i światłych kapłanów, umiejących godnie głosić słowo Boże, starał się o wychowanie jak najuczeńszego duchowieństwa i zaprowadził po kościołach wspaniałą liturgię, która się nazywa "liturgią moza-arabską". W całe wychowanie wiernych wlał zapał i zdolności swego ducha, podniósł nauki i doczekał się jeszcze ich owoców. Zakładał klasztory i ożywiał życie zakonne, i jak sam duchowieństwo uczył, tak też z kazalnicy głosił ludowi słowo Boże, a dochody swe rozdzielał pomiędzy ubogich. Oprócz tego napisał wiele uczonych książek, jak np. "O początku wszechrzeczy". Książka ta służyła przez długi czas jako podręcznik do nauki w szkołach dla księży.

Jak zachodzące słońce jakby na pożegnanie przyobleka we wspaniałe barwy przestworza świata, tak Izydor, zanim zstąpił do grobu, raz jeszcze zajaśniał swoją świętością. Cztery dni przed śmiercią, wsparty na ramionach dwu biskupów, wszedł do kościoła, dokąd zwołał duchowieństwo i wiernych, po czym tak się do nich odezwał: "Drogie dzieci, miłość moja ku wam nagli mnie jeszcze, - już przed otwartym grobem, - abym po raz ostatni przemówił do was i powtórzył, czego was nauczałem. Trzymajcie się statecznie świętego Kościoła katolickiego; bądźcie wierni Głowie tegoż Kościoła, Ojcu świętemu w Rzymie i bądźcie posłuszni królowi, bo tylko bojaźń Boża i pobożność ustalają pomyślność ojczyzny; używajcie tej pomyślności w pokoju i okażcie się godnymi tego daru Niebios!". Potem złożył z siebie szaty arcybiskupie, przywdział włosiennicę i kazał sobie głowę posypać popiołem, a wzniósłszy ręce i oczy ku Niebu, odbył głośno publiczną spowiedź, którą zakończył następującą prośbą do zgromadzonych: "Bracia! - mówił - módlcie się za mną grzesznikiem, abym, ponieważ sam na to nie zasługuję, za waszą przyczyną odpuszczenia grzechów dostąpił. Odpuśćcie mi także, jeśli kogo obraziłem; przebaczcie, proszę was z serdecznym żalem!". Na te słowa powstał głośny płacz w kościele. Nikt nie miał nic do odpuszczenia, bo umierający nawet kiedy chłostał, jeszcze dobrze czynił. Teraz jeden z biskupów udzielił mu rozgrzeszenia i podał Ciało Pańskie, które Izydor przyjął z taką pokorą i nabożeństwem, że znowu płacz rozległ się po kościele. 

Na zakończenie dał święty arcybiskup wszystkim duchownym pocałunek pokoju i kazał się zanieść do domu. Odtąd noszono go co dzień do kościoła, gdzie trzeciego dnia spokojnie zasnął w Panu, licząc około 80 lat. Było to 4 kwietnia roku 636. Z ciała jego rozchodziła się miła woń, a grób jego zajaśniał licznymi cudami. 

Na obrazach przedstawiają świętego Izydora w ubiorze biskupim, z książką w jednej, a pastorałem w drugiej ręce. 

Nauka moralna

 

Żywot świętego Izydora jest tak pouczający, jak mało który inny. Będąc jeszcze chłopcem, nie rokował wielkich nadziei, owszem zdawało się, że pozostanie nieukiem i nicponiem. Gdyby tak się było stało, byłby zgubiony, ale Bóg sobie tego nie życzył. Małej rzeczy użył do otworzenia oczu chłopięcia uciekającego ze szkoły. Małej zaiste rzeczy, a tak obfitej w skutkach. I cóż to było? Oto kropla wody! Krople wody uratowały go z tego niebezpieczeństwa i nauczyły go, jaką ma iść drogą, aby się stać wielkim Świętym. I między nami są ludzie narzekający: "Ach, do prawdziwej pobożności nie potrafię się przyzwyczaić, bo ciągle wpadam w te same grzechy i ciągle z tych samych grzechów muszę się spowiadać. Liczba moich co dzień ponawianych i zawsze łamanych ślubów ciągle się zwiększa. Cóż mam czynić? od kogo się uczyć?".

Otóż weź sobie kroplę wody za nauczyciela. 

Kropla wody wydrąża kamień przez to, że zawsze pada na pewien oznaczony punkt kamienia, dokładnie na to samo miejsce. Gdyby te krople padały na kamień raz tu, raz tam, bez planu, wtedy by ani wieki nie starczyły na wywołanie jakiejkolwiek zmiany na powierzchni, owszem, pokryłyby go tylko śliskim szlamem. Tak samo dzieje się w życiu ludzkim. Chcąc przyswoić sobie łagodność serca, dopniemy tego, jeżeli oczy nasze, uwagę i siły żywotne zbierzemy i skierujemy na dokładnie oznaczony przedmiot. Np. nabędziesz pokory i łagodności serca, jeśli mocno postanowisz, - w tym lub w owym miejscu, przy tej lub owej okoliczności, względem tej lub owej osoby, będziesz łagodnym, a w tej okoliczności użyjesz tego a tego środka, a gdybyś go miał przestąpić, to sobie sam taką a taką karę wymierzysz. Jeśli tylko ogólnie postanawiasz: chcę być pokornym, skromnym, łagodnym, bez wyraźnego określenia, gdzie i jak ową oznaczoną cnotę chcesz wykonać, to jesteś podobny do rycerza namalowanego na papierze, który jedzie na rumaku, dobywa szabli, najeża wąsa, - ale nawet muchy nie przestraszy. Tylko dokładnie określiwszy zamiar, wiesz, czego chcesz, znasz nieprzyjaciela i sposób jego wojowania. Jeśli tak postąpisz, zwycięstwo będzie pewne. 

Ale nie koniec na tym, że kropla ustawicznie spada. Ona spada także wytrwale, długo, długo, na jedno i to samo miejsce. W podobny sposób nakazuje nam przezorność postępować przy robieniu co wieczór rachunku sumienia. Jeśli tak nie postępujesz, to przynajmniej wieczorem przed spowiedzią poweźmij postanowienie, że będziesz wytrwale wykorzeniał to, co w sobie uważasz za grzeszne, a przyswajał sobie cnotę temu grzechowi wręcz przeciwną, a wtedy ta cnota zapuści w sercu twoim głębokie korzenie i nie da się tak łatwo wyrwać. Gdybyśmy tylko przez rok starali się pewien oznaczony błąd wykorzenić z serca, to już wielkich rzeczy dokażemy. Święty Tomasz z Kempis powiada w swej książeczce o Naśladowaniu Chrystusa: Gdybyśmy tylko co rok jednego błędu się pozbywali, wszyscy moglibyśmy zostać Świętymi! Chrześcijaninie, spróbuj, jak to łatwo! Poweźmij oznaczone postanowienie, ponawiaj je tak długo, dopóki go nie wypełnisz, a wypełnienie przyniesie ci pociechę. 

Modlitwa

 

Boże, któryś lud Twój dla wskazywania mu drogi zbawienia wiecznego, obdarzył wielkim sługą Twoim świętym Izydorem, spraw łaskawie, prosimy, abyśmy posiadając go jako mistrza życia chrześcijańskiego na ziemi, zasłużyli sobie mieć go za przyczyńcę w Niebie. Amen.

Św. Izydor, biskup i Nauczyciel Kościoła
Urodzony dla świata 556 roku,
Urodzony dla nieba 4.04.636 roku,
Wspomnienie 4 kwietnia


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.