STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

wtorek, 25 kwietnia 2017

Żywot świętego Marka, Ewangelisty

(Żył około roku Pańskiego 68)


Dzisiaj składamy z radością hołd podzięki, czci i miłości świętemu Markowi, jako Ewangeliście naszego Zbawiciela drogiego, Jezusa Chrystusa. Głos jego jako Ewangelisty brzmi po dziś dzień od jednego krańca świata do drugiego. Najstarsze podania zawierają nieco wiadomości o życiu i działalności tego wielkiego Świętego w Europie, Azji i Afryce, ale nie zadowalają ciekawości naszego serca, o ile chcielibyśmy dokładnie poznać czyny tego pełnego zasług męża, który napisał drugą z czterech świętych Ewangelii. 

Święty Piotr (1 Piotr 5,13) nazywa go synem, niezawodnie dlatego, że go nawrócił i ochrzcił w pierwszy dzień Zielonych Świątek. Wymowa jego i gorliwość ku Jezusowi Chrystusowi skłoniły świętego Piotra, że go wziął z sobą do Rzymu w roku 42 jako towarzysza podróży. Przez to stał się święty Marek uczestnikiem nieśmiertelnej chwały, że dopomógł księciu apostołów do utworzenia pierwszej, najsławniejszej gminy chrześcijańskiej (Rzym. 1,8) w stolicy świata, przez co pogański Rzym zamienił w stolicę całego chrześcijaństwa. Kiedy Piotr w roku 49 zniewolony był powrócić do Antiochii, zlecił Markowi troskę i opiekę nad nowonawróconymi. On to na prośby chrześcijan rzymskich spisał, co Piotr im ustnie głosił, aby mieli życie i nauki Jezusa w ciągłej pamięci. Piotr po powrocie przejrzał to pismo, uznał je za zgodne z prawdą i nakazał, aby je odczytywano na zebraniach chrześcijan. Dlatego też Ewangelię tę nazywają Ewangelią świętego Piotra. 

Wielkie zasługi Marka dla Kościoła św. we Włoszech skłoniły świętego Piotra do posłania go około roku 50 jako apostoła do Afryki. Przybywszy do Libii, zjednywał dla Chrystusa miasto za miastem, prowincję za prowincją, aż do Górnego Egiptu. Świętość jego życia i sława jego cudów budziła wszędzie chęć zbawienia. Głównym celem jego posłannictwa była Aleksandria, drugie z rzędu, a pod względem ruchu handlowego pierwsze naówczas miasto w świecie. Kiedy przybył do Aleksandrii i podarte sandały dał do naprawy szewcowi Anianowi, zdarzyło się, że ten przy robocie przebił sobie palec szydłem i zawołał pod wpływem boleści: "Ach, jedyny Boże!". Zdziwiony tym westchnieniem, poślinił Marek zraniony palec i rzekł: "W Imię Jezusa niechaj się zagoi ręka twoja!" i rana natychmiast się zamknęła. Szewc podziękował i zawołał: "Zaklinam cię, mężu przez Boga zesłany, pozostań w domu sługi twego, albowiem okazałeś mu miłosierdzie". Marek odrzekł ze wzruszeniem: "Niechaj ci za to Bóg udzieli chleba niebieskiego i błogosławieństwo Boże niechaj tutaj zamieszka!". A na to Anian: "Kimże ty jesteś?". Marek: "Jestem sługą Jezusa, Syna Bożego!". Anian: "Chciałbym Go zobaczyć". Marek: "Pokażę ci Go", i zaczął głosić Boską naukę Jezusa, po czym Anian i jego rodzina uwierzyli i otrzymali chrzest święty. 


Dalsza działalność apostolska Marka wydała niezmiernie obfite owoce. W krótkim czasie liczba i nabożność chrześcijan zaczęły wprawiać pogan w zdumienie, a kapłani ich zapragnęli krwi świętego Marka. Mimo to nie spoczął. Natchniony przez Boga poznał ich niecne zamiary, zaczem Aniana mianował biskupem, a przydawszy mu kapłanów i diakonów cofnął się w głąb kraju, gdzie przebył jeszcze dwa lata, zjednując coraz więcej wyznawców dla Chrystusa. Potem udał się do Rzymu, gdzie odwiedził św. Piotra w więzieniu, a w końcu wrócił pełen tęsknoty do Aleksandrii, aby pośród swoich ponieść śmierć za Chrystusa. Ku swej największej radości znalazł liczbę wiernych znacznie powiększoną i utwierdzoną w życiu pobożnym. 

Żyd Filon, sławny ówczesny dziejopisarz, pisze o tych chrześcijanach w ten sposób: "Kwitnący stan tego Kościoła podobny jest do pola pełnego kwiatów. Co dawniej było pustynią, teraz stało się rajem. Nie tylko mężczyźni wiedli życie pobożne, ale i słabe niewiasty, delikatne dziewice i sędziwi starcy, nawet mali chłopcy byli utwierdzeni w cnotach nad wiek swój dziecięcy i okazywali niezwykłą siłę ducha. Ze stałą odwagą tłumili w sobie silne pokusy namiętności i żyli jak aniołowie, w takiej czystości obyczajów, jak gdyby natura nie była im dała ciała pełnego ułomności". 

Kapłani pogańscy szybko wyśledzili obecność Marka, którego cuda blaskiem swym osłabiały ich znaczenie i poprzysięgli mu śmierć. Nasadzili skrytobójców, którym udało się odnaleźć świętego Marka wśród wiernych w sam dzień wielkanocny, odprawiającego Mszę świętą. Na nic nie zważając, zarzucili mu powróz na szyję i powlekli go po ziemi przez miasto, tak, że krew jego zabarwiła ulice, a kawały ciała zostawały na kamieniach. Św. Marek nie przestał wśród tych katuszy wołać radośnie: "Dziękuję Ci, Jezu Chryste, żeś mnie uznał godnym cierpieć za Twoją chwałę". Kiedy go wreszcie na pół umarłego wrzucono do najbrudniejszego więzienia, kapłani zaczęli radzić nad tym, jaką mu śmierć zadać.

W nocy objawił się Markowi Jezus, który go orzeźwił i pokrzepił. Wtedy zaczął Go wierny sługa błagać: "Zabierz, Panie, duszę moją w spokoju, a nie pozbawiaj mnie łaski swej!". Jezus odrzekł: "Spokój tobie Marku, Ewangelisto Mój!".

Z brzaskiem dnia wpadli do więzienia poganie i powlekli go znowu przez ulice, zadając mu męki po drodze, dopóki aniołowie nie zabrali duszy jego do wiecznej szczęśliwości niebieskiej. Stało się to dnia 25 kwietnia roku 68. 

Zabójcy chcieli spalić ciało Świętego, ale straszliwa burza rozpędziła ich na wszystkie strony. Chrześcijanie zanieśli ciało ze czcią na miejsce swych zebrań i tam je pochowali. W roku 815 przewieziono te drogie relikwie do Wenecji. Wdzięczna rzeczpospolita wenecka obrała sobie świętego Marka za patrona kraju i w herbie swoim umieściła jego wizerunek z lwem i księgą Ewangelii św. z napisem: "Bóg z tobą Marku, Ewangelisto Mój!". Nad ciałem jego zbudowano kościół pod jego wezwaniem, który dotąd powszechny wzbudza podziw. 

Święty Marek przedstawiony bywa na obrazach z lwem, jak głosi Ewangelię głosem wołającego na puszczy, tak jakby się odzywał rykiem króla zwierząt: "Czyńcie pokutę!".

Nauka moralna

 

Na Wschodzie, gdzie św. Marek Ewangelista przez swą chwalebną działalność, a potem śmierć męczeńską przyczynił się do rozkwitu chrześcijaństwa, wdzięczni wyznawcy Jezusa już od najdawniejszych czasów święcą jego uroczystość procesjami. Procesje te wzięły swój początek prawdopodobnie w Aleksandrii, gdyż cześć należna Bogu nakazywała, aby odbywały się głównie w miejscu, gdzie świętego Męczennika wleczono przez ulice. 

Na Zachodzie procesje świętego Marka rozpowszechniły się z następującego powodu: W roku 589 rzeka Tyber wystąpiła z brzegów, a kiedy woda opadła, pozostał po niej cuchnący muł, z którego wyziewów wywiązało się później morowe powietrze i tak się srożyło, że mało która rodzina w Rzymie nie była nim dotknięta. Papieżem był wówczas Grzegorz Wielki; pełen troskliwości błagał Boga wśród łez i postów o zmiłowanie, a lud napominał, by się poprawił i czynił pokutę; urządził przy tym publiczne nabożeństwa. Lud podzielony na siedem oddziałów wychodził codziennie z siedmiu kościołów, a potem łączył się w kościele Matki Boskiej na modlitwę ogólną. Po trzech dniach takich procesji i błagań zaraza zupełnie ustała. 

Z wdzięczności za to miłosierdzie Boskie odbywano odtąd rokrocznie tę procesję i połączono ją z procesją świętego Marka, wskutek czego Kościół święty do dziś dnia w ten dzień ją obchodzi. Uroczystość świętego Marka przypada na dzień 25 kwietnia, na dni wiosenne, a zatem w czasie, kiedy pola, łąki i ogrody okrywają się zielenią i kwieciem, kiedy stroskany rolnik z obawą spogląda w niebo, czy mu nie grozi burza, która by mogła zniszczyć jego zasiewy. Wtedy wiara czyni człowieka najwięcej skłonnym do zanoszenia modłów do Stwórcy, aby pobłogosławił jego nadziejom na obfite żniwo, chronił je od burz oraz zachował kraj od chorób zaraźliwych, drożyzny, wojen i innych klęsk, niszczących mienie rolnika. 

Z wiosną mają ludzie mnóstwo pracy, a troska o byt doczesny tak silnie zajmuje ich uwagę, że mniej dbają o żywot wieczny. Jakże tedy mądrze kieruje tą sprawą matka troskliwa, Kościół św. katolicki, skoro dzieci swe wywodzi z krzyżem zbawienia na czele na zielone łany wiosenne, zwraca ich oczy ku Niebu i przypomina im słowa Jezusa Chrystusa: Nie troszczcież się tedy, mówiąc: Cóż będziem jeść, albo co będziem pić, albo czym będziem się przyodziewać? Bo tego wszystkiego poganie pilnie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Szukajcież tedy naprzód Królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego, a to wszystko będzie wam przydane (Mateusz 6,31-33). 

My niewdzięczni często obrażamy dobrego Boga grzechami i niegodziwościami, i zniewalamy Go, aby nas wiódł do posłuszeństwa rozmaitymi klęskami i nawiedzeniami, - ale jeśli pokorą i pokutą staramy się uprzedzić Jego karę, jeżeli staramy się przebłagać Go w publicznych procesjach, to i On okazuje nam miłościwe serce ojcowskie, które się chętnie da ułagodzić i które siedemdziesiąt siedem razy chętniej przebacza niż karze. 

W tym duchu łącz się corocznie z tą wspaniałą procesją świętego Marka, zmów w dniu tym nabożnie litanię do Wszystkich Świętych i wzbudź w sobie słodką nadzieję, że droga przez żywot doczesny połączy cię z Świętymi w Niebie ku wiecznej szczęśliwości. 

Modlitwa

 

Boże, który łaską swoją podniosłeś św. Marka do godności Ewangelisty, udziel i nam łaski, o którą Cię prosimy, abyśmy za jego wskazówkami w nauce Ewangelii świętej coraz więcej się utrwalali i skutkiem jego wstawienia się za nami uwolnieni byli od wszelkiego złego. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.

Św. Marka, Ewangelisty
Urodzony dla nieba 68 roku,
Wspomnienie 25 kwietnia

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.